Przy jednym ze stolików blisko okna siedział Ron Weasley. Kiedy w kawiarni pojawiła się trójka jego przyjaciół, na jego twarz wkradł się radosny uśmiech, który natychmiast znikł, gdy przez stare drewniane drzwi, do przytulnego pomieszczenia wszedł tak dobrze znany mu blondyn.
- Cześć- rzekł, patrząc się na Wybrańca, swoją siostrę i dziewczynę. - Malfoy, czego ty tutaj szukasz?
Były gryfon wstał z krzesła i podszedł do Dracona, mierząc go wrogim spojrzeniem. Nawet ktoś obserwujący tą sytuacje z boku, łatwo mógł zauważyć, że tych dwoje nie jest w dobrych stosunkach.
Ślizgon widząc zachowanie jego wroga z czasów szkolnych zaczął pogwizdywać.
Z każdą sekundą niebezpiecznie się do siebie zbliżali- nie wiele dzieliło ich od większej awantury.
A wszystko przez to zdarzenie w Wielkiej Sali...Może gdyby nie ich impulsywność, panowałaby między nimi zgoda?
- Dość tego- przerwała im Ginny- Moglibyście tak przez chwilę, nie zachowywać się jak jakieś bachory?
Interwencja dziewczyny od razu spotkała się z odpowiedzią ze strony Malfoya.
- Uhuhu, Weasley. To zabrzmiało groźnie.
- I tak miało.- odpowiedziała, chichocząc cicho.
Dziewczyny usiadły, a reszta poszła w ich ślady Awanturnicy zajęli miejsca, jak najdalej od siebie.
Brat Ginevry przestał na moment piorunować wzrokiem Dracona i zaczął rozmowę:
- To, jak w tym roku w Hogwarcie?- spytał- Chyba inaczej niż w poprzednich latach. Ostatnia klasa i tak dalej...
-Tak, Ron. Inaczej. A wiesz czemu? Dlatego, że nie wróciłeś.- przerwała mu Hermiona, której cierpliwość do jej chłopaka już dawno się skończyła.
Traktował ją jak powietrze! Zamiast przywitać się z nią-czule, jak przystało na kochającego, tęskniącego chłopaka, prawie pokłócił się z Malfoyem! Po tak długiej znajomości z nim powinien wiedzieć, że nie sposób jest wygrać z tym człowiekiem!
- Ojej, sprzeczka kochanków- skomentował blondyn, dowodząc o słuszności przekonań dziewczyny.
Hermiona spojrzała na niego smutnym spojrzeniem. Myślała, że czegoś się nauczył po Bitwie.
Była naiwna.
Zawsze wierzyła w to, że w ludziach może zajść jakaś wewnętrzna zmiana.
Zawsze wierzyła w to, że w ludziach może zajść jakaś wewnętrzna zmiana.
Najwidoczniej nie dotyczyło to ani Rona, ani Dracona.
Ciągle ją ranili. A ona, wciąż się nimi przejmowała. Ich losem, ich opinią...
Podniosła rękę i już miała uderzyć ślizgona, jednak coś ją powstrzymało. Już kiedyś pokazała, że jest słaba. Uderzyła go w 3 klasie. Zauważył, jak działają na nią wyzwiska z jego strony...
Wiedziała, że nie może tego zrobić. Szybko ubrała kurtkę i bez słowa pobiegła w stronę wyjścia.
Potknęła się o próg drzwi i poczuła przeszywający ból w kostce.
Przykuśtykała kawałek, lecz w końcu z bezsilności usiadła na śniegu.
Czuła, jak jej ubrania stopniowo przemakają. Gruba zimowa kurtka, nie dawała jej wystarczającego ciepła. Zaczęła drżeć. Na jej twarzy łzy mieszały się z rozpuszczonymi płatkami śniegu...
Podniosła się i spróbowała iść mimo bólu. Po jakimś czasie, poczuła się lepiej.
Nagle ktoś złapał ją za ramię i obrócił w swoją stronę.
Znajdowała się milimetry od Dracona Malfoya.
- Usatysfakcjonowany?- syknęła, gdy kolejna łza spłynęła po jej zmarzniętej twarzy.
- Nie. Co ty odstawiasz?-blondyn podniósł rękę i otarł jej mokry policzek.
Między nimi zapanowała chwilowa cisza. Potem gryfonka dała ujście wszystkim emocjom, które ją prześladowały w wyrzutach, krzykach...
- To dlaczego to robisz?! Najpierw jesteś dla mnie miły, a potem mówisz słowa, które mnie ranią! Powiedz je jeszcze raz, przecież masz rację! Jestem szlamą, mam chłopaka, który się mną nie interesuje...- popchnęła go, ale ten nawet się nie poruszył. Patrzył na nią niewinnym spojrzeniem, podczas, gdy ona tak cierpiała! Typowe.
- Kocham Rona! Ty nigdy nie czułeś czegoś takiego do żadnej dziewczyny!
Odsunęła się od niego i już była gotowa się deportować, ale jej na to nie pozwolił. Złapał ją za rękaw i zmusił do wysłuchania.
- A skąd to możesz wiedzieć!- warknął, a w jego stalowo-szarych oczach pojawił się niebezpieczny błysk.-
- Potrafisz legilimencje? Nawet jeśli, nic by ci to nie pomogło! Potrafię się bronić!
- Teraz będziesz się chwalić jaki jesteś inteligentny! A patronusa nie umiesz wyczarować!
Kiedy usłyszał słowa dziewczyny, zamarł na chwilę.
Czyżby trafiła w jego czuły punkt?
Przybliżył się do niej i zniżył głos do szeptu:
- Wielka mi sztuka, gdy masz tyle dobrych wspomnień.
Mimo, że czuła jego bliskość, widziała, że unikał jej spojrzenia. Wzrok ślizgona był utkwiony w jakimś dalekim punkcie za jej głową.
W końcu odważył się na nią spojrzeć i Hermiona zobaczyła, że jego oczy są zaszklone.
Szara barwa tęczówek zrobiła się cieplejsza.
Zacisnęła swoją dłoń na jego. Była lodowata i popękana z zimna. Nie była jedyną osobą, która źle reagowała na taką pogodę.
- Przepraszam, Draco
- Nie, to ja powinienem cię przeprosić. Za to wszystko co przeze mnie czułaś... Za te wszystkie lata. A ty mi wybaczyłaś...
- Nie, to ja powinienem cię przeprosić. Za to wszystko co przeze mnie czułaś... Za te wszystkie lata. A ty mi wybaczyłaś...
Schował ręce do kieszeń płaszcza.
Granger szybko wyjęła z kurtki jakieś ulotki, które zgarnęła w centrum handlowym, kiedy kupowała prezenty dla rodziców i za pomocą różdżki przetransmutowała je w dwie pary rękawiczek.
Chłopak natychmiast przyjął prezent.
-Rozumiem Cię.- odpowiedziała, delikatnie się uśmiechając i starając się, jak najbardziej opatulić swoim okryciem.- Zimno tu.
- Może wrócimy do kawiarni...- zaproponował blondyn.
- Już zamknięta. Będę wracać do domu. Trzymaj się, Malfoy.- pożegnała się szatynka.
- Czekaj!
Znowu miała zamiar odejść, ale on ją zatrzymał. O dziwo nie czuła się rozdrażniona. Była radosna, pełna wiary, nadziei, czuła się tak lekko...Nie, nie była już na niego zła.
Zadziwiające, jak diametralnie potrafił się różnić jej humor sprzed zaledwie kilkunastu minut, od tego który miała obecnie.
- Dziękuję, Hermiono.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział :)) Jest obiecany wątek Dramione. Wiem, że notka nie jest długa, ale nie chciałam nic więcej w niej zawrzeć. Przyznam, że miałam mały problem z unikaniem powtórzeń i nie jestem pewna czy niektóre słowa są użyte w odpowiednim kontekście.
Mam też jedno pytanie:
Otóż koleżanka, która miała mi zrobić szablon nie ma czasu. Jeśli mógłby mi ktoś polecić jakąś dobrą szabloniarnie, z którą łatwo się dogadać, postarałabym się zrobić coś z wyglądem stronki.
Choć przyznam, że załatwianie takich rzeczy, jest mi zupełnie obce :)
Jak zwykle każdy komentarz jest dla mnie bardzo ważny, więc proszę o krótkie wyrażenie swojej opinii i dziękuję wszystkim, którzy poświęcają czas na napisanie nawet krótkiego.
mmmm... ciekawie :D
OdpowiedzUsuńchciłabym zobaczyć jak sobie radzisz z narracją pierwszoosobową ;)
Super rozdział ;) Cieszczę sie ze dodajesz w miarę często. Nareszcie pojawił sie wątek Dramione, przez co jeszcze bardziej nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału !!! Życzę ci dużo weny :3
OdpowiedzUsuńDzięki :) Cieszę się, że znalazł się kolejny czytelnik.
UsuńŚliczny wpis *_* Ciekawe co dalej :)
OdpowiedzUsuńNie lubie blogów o dalszych losach bohaterów tej książki, a tym bardziej nie lubie Dramione, poprostu dla mnie to zbyt bujna wyobraźnia, wole ksiązke czytac, nie bierz tego do siebie, ale jak kolwiek ładnie byś to napisała, to ja i tak tego nie trawie.
OdpowiedzUsuńTo chyba fanfiction nie jest dla ciebie. Bo to jak nazwa wskazuje fikcja fanów więc można w nim pisać co się chce. I tu chodzi o wyobraźnie. Dla ciebie widocznie pozostają tylko książki.
Usuńślicznie Ci wyszła ta ich rozmowa!
OdpowiedzUsuńCiekawe o co chodzi z tym Patronusem, hmm?
Nie mniej widać, że między naszymi młodzianami zaczyna coś kwitnąć :)
Wytrwała na zawsze, proszę Cię zacznij używać polskich znaków i nie kompromituj się, jak nie lubisz fan fiction, to nie musisz czytać, komentować a nawet wchodzić na ten blog.
OdpowiedzUsuńDroga Autorko! Chwilę temu zaczęłam czytać Twojego bloga i, choć z początku byłam nieprzekonana, to teraz zmieniłam zdanie. Czytając już dawno skończone opowiadanie, można łatwo zauważyć zmiany w Twoim stylu i technice. Jest na pewno lepiej, niż było na początku! Gratulację!
No, ale, ale. Ten rozdział był w porządku, zjadliwy, miły, przyjemnie się czytało, ale... No właśnie, ale. Zgrzytały mi tutaj dwie rzeczy, a mianowicie : Hermiona tak szybko się zdenerwowała na Malfoya, tylko z powodu jego jednej uwagi? Wszyscy znamy księcia Slytherinu i wiemy, że potrafi rzucić o wiele bardziej zjadliwymi i raniącymi uwagami. W takim razie dlaczego to tak dotknęło Hermionę? Druga sprawa. Hermiona wychodząc uderzyła w próg, okej, mogło zaboleć, ale skręcenie kostki to chyba jednak trochę przesada.
Po za tym, pod koniec rozdziału udaje się do domu piechotą, sama. Choć skręciła kostkę. (?) No, ale nie jestem przecież lekarzem. :)
Powodzenia, lecę czytać dalej!
PanGirl
Dziękuję bardzo za ten długi, miły komentarz! Cieszę się, że ktoś czyta moje stare wypociny, ach. No to teraz muszę się zacząć tłumaczyć, haha xD.
UsuńHermiona zareagowała w ten sposób, ponieważ czuje się wyjątkowo samotna po wojnie, wraca na ostatni rok do Hogwartu, ale nic nie jest takie samo jak było, a Malfoy jeszcze trafił w jej czuły punkt- Ronald nie wykazują nią żadnego zainteresowania po tym wszystkim co między nimi było podczas wojny. Pamiętajmy też o tym, że przeżycie takiej Bitwy o Hogwart nie jest lekką rzeczą.
A co do skręcenia kostki..nie zrobiła tego. Napisałam, że potknęła się i bardzo ją bolało, ale z medycznego punktu widzenia nic jej się nie stało. Po prostu..nadwyrężyła ją.
Jeśli chodzi o komentarz Wytrwałej na Zawsze- zostawiłam na jej blogu zaproszenie do czytania mojego opowiadania i wydaję mi się, że chciała mi po prostu dać znać, że mnie nie olała tylko, że po prostu nie czyta takich rzeczy. Ale miło, że się o mnie troszczysz xD.
Mam nadzieję, że dalsza część opowiadania cię nie zawiedzie, życzę miłego czytania.
hopelessdream