piątek, 29 listopada 2013

Rozdział XVI- Święta


Rudowłosa dziewczyna wylegiwała się na starej, wygodnej kanapie, wsłuchując się w odgłosy wypełniające jej rodzinny dom. Z kuchni, dobiegały do jej uszu fragmenty rozmowy Georga z rodzicami. Od czasu do czasu mogła usłyszeć głos Percy'ego, który prawdopodobnie za każdym razem, kiedy usłyszał coś ciekawego, odrywał się od swoich papierzysk ,by wyrazić opinie na omawiany aktualnie temat. Słyszała też śpiew ptaków za oknem. Wyjrzawszy przez nie, zauważyła, że na dworze panuje okropna zawierucha.
Cieszyła się, że znajduje się teraz w przytulnym salonie, a nie na tym mrozie. Po jakimś czasie rozmowy ucichły.
- Ginny, mogłabyś przyjść mi pomóc?- zawołała ją mama.
- Już idę- odpowiedziała i pośpiesznie skierowała się do kuchni.
Molly Weasley trzymała w rękach biały obrus, ten sam, którym nakrywała stół, kiedy Ginny była mała.
Kobieta nie musiała mówić o co chodzi, bo dziewczyna wzięła materiał za dwa rogi i pomogła matce rozłożyć go na meblu.
Do ich grona mieli niedługo dołączyć Harry, Bill i Fleur więc zostawili dla niech nakrycia. Dziewczyna miała nadzieję, że wszystko tego wieczoru ułoży się idealnie. W końcu to święta, czas kiedy ludzie powinni się cieszyć, że mają innych ludzi, którzy kochają i dbają o nich.
Do pełni szczęścia brakowało jej tylko Blaisa...
Nie wiedziała, jednak czy miałaby ochotę spędzać czas z jego matką.
Tym co było dla niej jeszcze bardziej wątpliwe, było to czy ta arystokratka chciałaby dzielić ten czas razem z NIĄ.
Z zamyśleń wyrwał ją głos matki. Stała za nią, wpatrzona w jakiś odległy punkt.Zupełnie jakby mogła zobaczyć przed sobą małą Ginevre bawiącą się jakąś zabawką.
- Czemu dorastacie tak szybko?- spytała, a dziewczyna zdała sobie sprawę jak bardzo melancholijny jest głosu jej rodzicielki.
Oczy rudowłosej zaszkliły się na moment. Oprócz Hogwaru, opuści także to miejsce. Zacznie samodzielne życie, które będzie zależeć tylko od jej samej. I pomyślnego losu.
Złapała matkę za rękę. Od razu przeszło ją przyjemne ciepło i poczuła się bezpieczna. Jakby nic złego nigdy nie miało miejsca.
- Zawsze będę twoją małą córeczką.- odpowiedziała uśmiechając się najszczerzej, jak potrafiła.
                                                                                   *
Malfoy siedział przy długim stole wraz z Narcyzą, spożywając posiłek w milczeniu. Naprawdę pragnął przeprowadzki. Nie chciał opuszczać matki, ale nie znosił spędzać czasu w tym domu. Czy dałaby się przekonać do zmiany miejsca zamieszkania? Nie wiedział, czy by jej tym pomógł. Nie można uciekać od wszystkiego. A ten dom to pozostałość po jego przodkach.
 -Kim była ta dziewczyna? Ta blondynka?- spytała, a jej głos odbił się echem po ogromnej jadalni.
- Mamo, wybacz, ale nie mam ochoty o tym rozmawiać- odpowiedział, mając nadzieję, że jej nie urazi.
Ufał jej, ale nie chciał od nowa przeżywać tego co czuł przed KingsCross.
-Rozumiem, ale wiedz, że możesz na mnie liczyć.
Draco uśmiechnął się kącikiem ust.
- To dla ciebie- powiedziała, przesuwając po stole maleńką paczuszkę.
Po otworzeniu jej, oczom blondyna okazał się złoty pierścionek z zielonym szmaragdem.
Chłopak pomyślał, że ta błyskotka mimo, że na pewno była droga, to nie przypominała innych ozdób rodziny. Zachwycała swoją prostą, drobną formą. Kamień nie był wielki. Na wewnętrznej stronie pierścionka widniała ładna litera M.
- Należał do twojej prababci. Nim oświadczył mi się twój ojciec.
- Nie mogę tego przyjąć. To twoja pamiątka.
- Draco, należy do ciebie.- zacisnęła jego dłoń na ozdobie, jakby chciała podkreślić, że nie da go sobie oddać.
- Dziękuje- wyszeptał chłopak.
To były rzadko wypowiadane słowa przez Dracona. Naprawdę kochał swoją mamę. Mimo złości na ojca żałował, że ich rodzina nie jest przy tym stole w komplecie. Chciałby zobaczyć jej uśmiech. Nigdy nie słyszał jej śmiechu.
                                                                              *
-Luno! Masz ochotę na herbatkę?- blondwłosa krukonka usłyszała głos ojca, dochodzący z kuchni.
- Z przyjemnością.- odkrzyknęła z salonu.
Siedziała i myślała. Często jej się to zdarzało.
Zdała sobie sprawę, że pierwszy raz dała kosza chłopakowi. Nie mogła go oszukiwać, musiała wyznać Draconowi prawdę. Lubiła go, chciała mu pomóc, ale nie kochała go. Żywiła to uczucie do kogoś diametralnie innego. I z wyglądu i z charakteru. Kiedy patrzyła w stalowe tęczówki Malfoya, nie czuła tego uczucia, które wypełniało ją od środka, gdy widziała oczy Nevilla. Ciepłe, brązowe...
Co mogła poradzić na to, że na widok tego gryfona czuła motylki w brzuchu?
 I chciała zawalczyć o swoje szczęście. Co jeśli on czuje to samo, a nigdy sobie tego nie wyznają? Wszystko zaprzepaszczą. Marzyła tylko o nim. I nie traciła nadziei, że ona może być tą jedyną dla niego.
Po wojnie Luna nauczyła się jednego- trzeba walczyć o swoje, bo można wygrać.
                                                                              *
Przerwa świąteczna od nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie co roku trwała równo tydzień. Po dwóch dniach, Draco znudzony ciągłym przesiadywaniem w rezydencji, postanowił się przewietrzyć. Nie wiedział czemu, po chwili zastanowienia aportował się na Pokątną.
Przechadzał się samotnie, od czasu do czasu wymijając gromadki ludzi. W każdym sklepie wisiały jeszcze dekoracje, przypominające o wesołej porze świąt.
Z dala zauważył sklep Weasleyów i postanowił z ciekawości do niego zajrzeć. Kiedyś unikał go ze względu na poglądy wpajane przez rodzinę, ale teraz, kiedy przyjaźni się z Ginny, czemu miałby to dalej robić?
Otworzył drzwi sklepu, a przed jego oczami ukazało się tętniące życiem, ogromne pomieszczenie, przepełnione ludźmi w różnym wieku.
Przed oczami mignęła mu rudowłosa dziewczyna, za którą natychmiast podążył.
Kiedy w końcu się zatrzymała, zaszedł ją od tyłu i przywitał się.
Dziewczyna podskoczyła przestraszona, ale jak go zobaczyła zaczęła się śmiać.
- Cześć. Co ty tu właściwie robisz?- spytała zdziwiona.
- To już na Pokątną wybrać się nie można?
- Można.- odpowiedziała-Hermiona i Harry też tu są. Chodź, pewnie mnie szukają...
Draco zauważył, że Ginny była trochę roztargniona, więc o nic więcej nie pytał, tylko poszedł za dziewczyną.
Przedarli się przez tłum i po chwili znaleźli się twarzą w twarz z dwójką znajomych.
-Hej.- odezwała się Hermiona, przełamując niezręczną ciszę.
- Co ty tu robisz, Malfoy?- spytał Potter, widocznie zszokowany jego obecnością w takim miejscu.
Draconowi przypomniał się przyjazd chłopaka do szkoły, po tym jak dowiedział się, że Ginny chodzi z Blaisem.
I w jego głowie zrodził się chytry plan.
- Przyszedłem do swojej dziewczyny.
- Nic z tego, Malfoy. Hermiona wszystko nam wytłumaczyła.- Wybraniec ledwo powstrzymywał się od przybrania pokpiwającego uśmieszku.
 Blondyn czuł się trochę zawiedziony. Stracił okazję do wspaniałej zabawy!
- Nawet Wieprzlejowi? Doprawdy Granger, myślałem, że jesteś mądrzejsza...- zaczął się przekomarzać.
Dziewczyna zaczerwieniła się co sprawiło, że chłopak lekko się uśmiechnął.
- Malfoy, postaraj się nie psuć tego pięknego dnia.- przerwała im Ginny, zanim jej przyjaciółka zdążyła coś odpowiedzieć.
-George mówił mi, że Ron czeka na nas w kawiarni. Musimy iść.- przypomniał im Harry.- Może, jeśli obiecasz, że się zachowasz, pozwolimy ci iść razem z nami, Draco.
Blondyn szybko zapewnił, że będzie grzeczny. Był znudzony. Wiedział, że jeżeli okaże się, że Złota Trójca i Wiewióra są mało ciekawym towarzystwem na zimowe południe, to przynajmniej będzie miał ubaw z Wieprzleja.
Wychodząc ze sklepu, usłyszał, jak z ust Hermiony wylewa się potok obraźliwych słów skierowanych w stronę Rona.
-Może ten dzień nie zapowiada się, jednak tak źle?- pomyślał rozbawiony.
Niedługo byli już pod drzwiami pewnej kawiarenki, a przez duże okno ujrzeli tak dobrze znaną im rudą czuprynę...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
To już rozdział 16. Staram się, żeby notki były coraz dłuższe. Przepraszam, że póki co tak mało Dramione w tym opowiadaniu, ale na pewno pojawi się taki wątek w następnym rozdziale.
Komentarze, jak zwykle miło widziane :)).

                    


3 komentarze:

  1. każde słowo o Dramione jest cenne jak złoto, więc zadowolę się tą odrobiną :P
    ciekawie, naprawdę ciekawie, czekam na więcej ;)
    http://mybooksmylife.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. No i fajnie, mam nadzieję, że naszej Lunce wszystko dobrze się ułoży :) Spoko, nic się nie stało, że tak mała dramione, wszystko do nadrobienia :)
    tytankiwschodu.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, ha, ha- coś czuję, że wiem, do kogo trafi owy pierścionek, pamiątka pani M. :)

    OdpowiedzUsuń