czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział XXII- Możesz mnie przytulić?


 ,, And I can't fall asleep without a little help
It takes a while to settle down 
My shivered bones
 Until the panic's out.'' 
The National ,, Terrible Love'' 

 ,,Now the door is open, 

The world I knew is broken. 
With no return. '' 
Colbie Caillatat ,, When the darkness comes'' 


 Hermiona siedziała przy stole gryfonów i spokojnie spożywała posiłek. Zjawiła się na kolacji o tej samej porze co zawsze- wciąż była świetnie zorganizowana. Wokół niej panował niesamowity gwar, ale zdążyła się do niego przyzwyczaić przez te wszystkie lata. Ba! Kochała go. Obok niej siedziała Ginny. Granger zdążyła już zapomnieć, jak to jest widzieć ją przy stole Gryffindoru, gdyż często jadała przy tym należącym do ślizgonów, razem z Blaisem. Szatynka dziwiła się, że do tej pory nie wynikła z tego powodu jakaś większa awantura. Czasami ktoś rzucił jakąś przykrą uwagę, jak wywnioskowała Hermiona z rozmów z przyjaciółką, ale wiele nie wiedziała na ten temat. Rudowłosa za każdym razem, gdy próbowała coś od niej wyciągnąć, zbaczała z tematu i udawała, że nie było pytania. Starsza gryfonka zaprzestała, więc prób. Nagle przez duże witrażowe okna zaczęły wlatywać sowy wszelkich odcieni- białe, brązowe, niektóre nawet miały rudawe piórka- dzierżące w swoich pazurkach przesyłki dla uczniów Hogwartu. Dyrektor Mcgonnagal zarządziła, że przesyłki będą przylatywać teraz wieczorami, bo miała dość skrzeczenia tych zwierząt ranem, kiedy była jeszcze nie do końca rozbudzona. Hermiona nie spodziewała się niczego dostać, dlatego po prostu wróciła do jedzenia. Mała, szybka sowa przeleciała nad nimi i wypuściła gazetę, zwiniętą w rulon i przewiązaną sznureczkiem, prosto w ramiona Ginevry.
 -Prolog codzienny- pomyślała szatynka i zanim zdążyła spytać się koleżanki o jakieś ciekawe informacje, do jej rąk wpadł pojedynczy list. Ciekawa od kogo może być pośpiesznie otworzyła go, drąc przy tym białą kopertę. List był od Rona. Poczuła ulgę, strach i wstyd. Co jeśli chłopak pomyślał o niej, napisał do niej, a ona poprzedniego dnia całowała się z Malfoyem? Weasley nigdy nie pałał miłością do blondyna. Pamiętała jego reakcje na wieść o zerwaniu Harry'ego i Ginny, aż za dobrze. Bała się, że będzie musiała wypić piwo, które naważyła. Nie chciała, bo zdawało się ono trujące, zaprzepaszczające wszystko na co sobie zapracowała. Powoli zmieniała się w kłębek nerwów, a lektura tego co napisał jej chłopak, była dopiero przed nią. Wzięła głęboki wdech i spojrzała się ponownie na kartkę: 
Droga Hermiono! 
Jak tam u was w szkole? Z Ginny wszystko dobrze? Przeproś ją ode mnie, już jej wybaczyłem. Harry chyba się pozbierał po tym zerwaniu. Moje życie też zaczyna się układać. Dlatego właśnie do ciebie piszę. Wiesz, że jestem na wysokim stanowisku w ministerstwie, jestem szanowanym aurorem. Szef zatrudnił kobietę, której zadaniem jest pomagać mi w pracy. Taką jakby asystentkę, rozumiesz? Wiele rozmawialiśmy, poszliśmy parę razy na drinka. 

Hermiona czytała list i z każdym słowem coraz bardziej obawiała się tego, do czego brnie Ron. Czy to możliwe, że się w kimś zakochał? Nie wiedziała czy rudzielec był warty bicia się o niego, tyle razy ją zawiódł...może nie ma czym się denerwować, może to dla niej byłaby dobra wiadomość. Tylko, że nie chciała zaprzepaszczać tego co zbudowali. Jeszcze latem, przed wyjazdem dziewczyny do szkoły było im tak dobrze...  


Poznałem ją lepiej i stwierdziłem, że jest tak jakbym odnalazł jakąś brakującą cząstkę mnie. Przepraszam cię za te wyznania. Chodzi o to, że kocham ją. Kocham Ness. I piszę do ciebie, bo widzę, że ty też źle się czujesz w naszym związku. Chcę się ożenić z tą kobietą. Oświadczyłem jej się. Domyślam się, że od dawna ci na mnie nie zależy i nie jest to dla ciebie wielki wstrząs. Ślub odbędzie się wiosną, jeszcze wyślemy zaproszenia.

 Oczywiście jesteś mile widziana z osobą towarzyszącą. 
 Ron

Szatynka była w szoku. Zauważyła, że Ginny patrzy się na nią zaniepokojona. Poczuła jej dłoń na ramieniu. I wtedy chwilowe zaskoczenie minęło i poczuła, jak słowa, które przed chwilą przeczytała boleśnie ją ranią. Ron- jej przyjaciel, osoba, której zawsze ufała, po raz kolejny ją zawiódł. Rozumiała, że mógł przestać ją kochać, nie mogłaby go do tego zmusić, nie potrafiłaby. Ale sposób w jaki z nią zerwał... Bez żadnego przepraszam, bez pozostawienia jej niczego o co mogłaby jeszcze walczyć, niczego czym mogłaby się łudzić. Pozamiatał wszystko to co było między nimi, jak kurz z podłogi, coś co tylko utrudnia mu życie. Kiedy dała mu do zrozumienia, że jej nie zależy? Odkąd pamiętała przejmowała się nim aż za bardzo. On najwyraźniej mógł ją ranić raz za razem i nie rozumieć jej uczuć. Jak mogła być z kimś takim? Czuła się, jakby przez ten cały czas nosiła okulary przez, które widziała go w różowych barwach. Niestety one zostały zdeptane równo z z ziemią, przez jego samego i żadne ,, Reparo'' nie mogło tu pomóc. Do tego wszystkiego wyskoczył z tym ślubem! Nie potrafiłaby spojrzeć mu teraz w oczy, ale zaraz... Gdyby zjawiła się tam z Malfoyem, może nie byłby taki na nią obojętny... Jej własne myśli zaczęły ja przerażać. Nie była taka, ale też wiedziała, że nie może się ciągle dawać wykorzystywać. Zerwała się z miejsca, czując, że pod jej powiekami zbiera się fontanna łez. 

Dlaczego była taka słaba? Wrażliwa? Krucha? Poczęła biec szybciej, aż potknęła się o swoją szatę i osunęła się po ścianie. Słyszała, że Ginny woła za nią, ale oddaliła się na tyle od Wielkiej Sali, że nie mogła jej znaleźć. Zasłoniła twarz dłonią i poczuła na nich ciepłą wodę. Nie mogła uwierzyć, że płacze przez niego. Nie przez wroga, nieprzyjaciela tylko przez Rona. Może to prawda, że ludzie ranią nas tak bardzo, jak ich kochamy? Czuła się zmęczona, powieki jej ciążyły. Wiedziała, że powinna się ruszyć, że zaraz cały tłum wypłynie z sali i być może zobaczy, że Hermiona Granger, Panna-Wiem-To-Wszystko, jedna z Wielkiej Trójcy Hogwartu siedzi na zimnej podłodze i ryczy. Ale usilnie oddalała od siebie tą myśl, jakby była głupia, nierealna, jakby ona sama znajdowała się pod peleryną niewidką, chroniącą ją przed resztą świata.  
                                                                              * 
Draco opuścił Wielką Salą po tym, jak Ginny podeszła do Zabiniego i zaczęła dzielić się z nim swoimi obawami co do listu, który dostała Granger. Blondyn podejrzewał, że rudowłosa nie mogła się powstrzymać i po prostu przeczytała kawałek nad ramieniem Hermiony, a tamta nie spostrzegła tego zszokowana czynem Weasleya. Wyszedł na korytarz i zimne powietrze przeszyło jego ciało. Począł iść w nieznanym samemu sobie kierunku, nie wiedząc właściwie czego oczekuje. Tego, że znajdzie Granger siedzącą gdzieś przy ścianie? Prychnął. Jak mógł coś takiego wymyślić? Wtedy ku jego zaskoczeniu usłyszał cichy szloch i podążył w stronę, z której dobiegał ten hałas. I zobaczył ją. Oczy Hermiony były zamknięte, ale spod jej powiek wciąż ciekły pojedyncze łzy. 
-Granger.- odezwał się po chwili.
 -Odejdz- odpowiedziała, nawet nie spoglądając na niego. -Nie zostawię cię w takim stanie... Dziewczyna zaczęła łkać jeszcze głośniej i otworzyła oczy. Nie spodziewał się, że zacznie krzyczeć... 
-Nie! Niech każdy zobaczy prawdziwą Pannę-Wiem-To-Wszystko! Zapłakanego bachora...
 O, nie. Tego było za wiele dla ślizgona. Nie mógł tego słuchać. Była silniejsza od wielu osób, które znał. Nawet byłby skłonny twierdzić, że od jego samego. Znalazł by wiele określeń dla niej, ale nie była zapłakanym bachorem. Wziął ją na ręce. Z początku wyrywała mu się, wierzgała nogami, ale po pewnym czasie straciła zapał. Zasnęła w jego ramionach, a on nie wiedział co ma zrobić. Nie znał hasła do pokoju wspólnego gryfonów, mógłby spytać Ginny, ale przecież nie wejdzie do Wielkiej Sali z Granger pochrapującą w jego objęciach.  
Sytuacja beznadziejna. 
Widział tylko jedną opcje- musiał zabrać ją do swojego dormitorium. 
                                                                             * 
Malfoy wszedł cicho do pokoju, który dzielił z Nottem i Zabinim. Po Bitwie Hogwart odbudowano, ale nie wszystko było identyczne, jak wcześniej. Było więcej mniejszych dormitorii, co Draconowi osobiście bardzo pasowało. Zapalił światło i prawie drgnął, gdy zobaczył Theodora drzemiącego na swoim łóżku. Niestety chłopak nie miał zbyt głębokiego snu, więc od razu się zerwał, spadając przy okazji na podłogę. Natychmiast się podniósł, poprawił ubranie i zagwizdał na widok Hermiony.
 -Spoko, spoko. Nie zobaczysz mnie tu dzisiaj w nocy- powiedział, uśmiechając się pod nosem. Wyszedł, zostawiając ich samych. Położył gryfonke na swoim łóżku, które wbrew pozorom było dość spore. Zostawił pod drzwiami kartkę dla Zabiniego, żeby nie wchodził i już miał zamiar iść do łazienki, wziąć prysznic, gdy nagle zauważył, że dziewczyna otwiera oczy.
 -Gdzie ja jestem?- spytała, spoglądając na niego nic nierozumiejącym wzrokiem. Po chwili wstała i powoli skierowała się w stronę blondyna. 
-Znalazłem cię płaczącą na korytarzu. Zasnęłaś mi w ramionach, a ja nie znałem hasła do waszego pokoju wspólnego..- zaczął się tłumaczyć, ale Hermiona mu od razu przerwała. 
-Na Merlina! Nie mogłeś mnie zabrać do Pokoju Życzeń? Teraz pewnie każdy będzie sobie myślał nie wiadomo co! Czy mężczyźni w ogóle używają czegoś takiego, jak mózg? 
Draco przez chwilę się zawstydził, ale potem poczuł narastający gniew i irytacje. W końcu uratował ją przed pośmiewiskiem.  
Sprawiając, że ślizgoni mogą teraz spekulować czemu przyniósł ją do swojej sypialni i wywalił z niej kolegów.
 -Jesteś idiotą, Draco- pomyślał. Jednak kiedy dłużej się nad tym zastanawiał zdał sobie sprawę, że nawet jakby wpadł na pomysł pójścia do Pokoju Życzeń nie zrobiłby tego. Za dużo złych wspomnień wiązało się z tamtym miejscem. Nie wypowiedział, jednak tej myśli na głos. Hermiona chyba zastanawiała się czy może wrócić jeszcze do swojego dormitorium, ale raczej nie miała na to siły. Właśnie cały tłum wylał się z Wielkiej Sali i nie łatwo było się gdziekolwiek dostać. Poza tym wyglądała tragicznie. Jakby w takim stanie przemaszerowała przez środek pokoju wspólnego ślizgonów. 
O zgrozo, nigdy w życiu! 
- Gdzie ty masz zamiar spać?- spytała, mierząc go wzrokiem- W łóżku, któregoś z kolegów?
 Spojrzał się krzywo na rozwaloną pościel Notta i na łóżko Zabiniego zagracone do granic wszelkiego rozsądku.
 -Podaruję sobie tej przyjemności.- odpowiedział, wykrzywiając twarz w dziwacznym grymasie.
 -Chyba nie oczekujesz, że JA będę tam spać?
 -Królewno, chyba zostaje jedna opcja. Albo może wolisz podłogę? Mówię ci, ogrzewanie w lochach nie jest zbyt dobre.
 Nie mógł się powstrzymać od śmiechu na widok jej miny. Podeszła do niego i trzepnęła go po ramieniu, co wcale nie sprawiło, że zrobił się poważniejszy. Kiedy się trochę uspokoił podszedł do kufra i wyjął z niego zwykły podkoszulek i rzucił go w jej stronę razem z czystym ręcznikiem.
-Tam łazienka, jeśli masz siłę- wskazał w stronę drzwi, dziewczyna skinęła głową i od razu za nimi znikła. Tymczasem on przebrał się i wskoczył pod kołdrę. Zadziwiała go ta Granger. Nie spodziewał się, że informacja o tym, że Wieprzlej sobie kogoś znalazł mogła tak nią wstrząsnąć. Myślał, że wszystko spływa po niej jak woda. Zdał sobie sprawę, że tak wcale nie jest. Bał się, że kiedyś tak płakała przez niego...Przez to, że nazywał ją szlamą. Pokręcił głową. Był głupi. Poczuł, że ktoś szarpie za drugi koniec kołdry i kładzie się na łóżku, jak najdalej od niego. Kącik ust blondyna uniósł się nieznacznie do góry. Sięgnął po różdzkę i szepnął zaklęcie gaszące światło. Obrócił się na bok i próbował zasnąć, ale usłyszał cichy jęk gryfonki. 
-Co jest?- spytał. 
-Zachowałam się jak głupia nastolatka.- wyznała, wzdychając- Ryczałam przez chłopaka na środku korytarza. Tyle, że to nie chodzi tylko o to. Z Harry'm też się nie widuję. Ginny spędza mnóstwo czasu z Blaisem, a ja im tego zazdroszczę. Święta Trójca Hogwartu się rozpada. Myślałam, że po Bitwie wreszcie będzie wszystko dobrze...  Nie wiedział co powiedzieć. Zwierzała się przed nim. Granger mówi o swoich uczuciach Malfoyowi. Szalone.
- Draco?- spytała, przerywając ciszę panującą między nimi.
 -Yhym? -Wiem, że to idiotyczne..- zaczęła i Draco był pewien, że gdyby nie było ciemno, ujrzałby na jej twarzy rumieniec. Uśmiechnął się. 
-Gadaj.
 -Możesz mnie przytulić? 
Słowa dziewczyny zaskoczyły go, ale nic nie mówiąc, przysunął się do niej i objął ją swoimi dużymi ramionami. Była niesamowicie drobna przy nim. Jej włosy lekko muskały jego twarz, ale nie przeszkadzało mu to. Po chwili Hermiona zasnęła, oddychała miarowo i miała zamknięte oczy. Miał tylko nadzieję, że nie będą dręczyć ją koszmary. Miał wrażenie, że Granger mimo że udaję silną, wciąż pamięta Bitwe, a także jak bardzo ona wszystkich zmieniła. A szczególnie jego. 
------------------------------------------------------------------- -----------------------------------------
I jest nowy rozdział :)) Trochę pozmieniałam niektóre zwyczaje, jak to z przesyłkami czy pokojami, ale ff rządzi się swoimi prawami. Potrzebowałam tych zmian do tego rozdziału i nic nie mogłam poradzić. Mam nadzieję, że podobał się wam obrót zdarzeń. Bardzo proszę o zostawienie komentarza po przeczytaniu i zostawieniu swojej opinii, bo właśnie tio dodaję największej motywacji, nawet jeśli krytykujecie:). Przy okazji może trochę spóźnione życzenia Wesołych Świąt i nie spóźnione Szczęśliwego Nowego Roku :).

8 komentarzy:

  1. Pozmieniałaś trochę, ale i tak jest exxxtra :)
    Czekam na kolejny :) serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspólna noc? Szybko. Ale nie powiem, żeby mi to przeszkadzało :D Ron po raz kolejny zachował się jak świnia, a Hermiona zareagowała chyba trochę zbyt gwałtownie. Myślę, że nie kochała Rona aż tak bardzo, skoro pozwoliła całować się Malfoy'owi. Ale w sumie potrafię zrozumieć tę reakcję.
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam!
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo, że zmieniłaś kilka rzeczy, jest to jeden z najlepszych rozdziałów, serio, serio :D
    Nie mogę się doczekać kolejnego *o*

    Zapraszam do mnie na nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, jestem tu pierwszy raz i pierwsze co mi się rzuciło w oczy ( a raczej w uszy ) jest CUDOWNA muzyka :3 Sorry, teraz ci nie powiem nic więcej, bo nie umiem wypowiadać się o historii, której znam tylko zakończenie :). Lecę do pierwszego rozdziału :)
    Narcia
    tytankiwschodu.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, cieszę się, że podoba ci się muzyka :)). Nie wiedziałam gdzie podziękować ci za te wszystkie komentarze, więc pisze tu. Dzięki za miłe słowa i cieszę się, że mam kolejnego czytelnika :*

      Usuń
    2. Spoko, nie ma za co :). Naprawdę bardzo interesujące opowiadanie, ma w sobie "to coś" czym różni się od innych, (bo czytałam już podobnych oj, bardzo, bardzo dużo) bo nawet się nie nudziłam :).
      Ps. A jeśli będziesz mieć chwilkę to byłoby mi miło poznać twoją opinię na temat mojego opo :)

      Usuń
  5. Podły ten Ron, ale przynajmniej teraz spokojnie będzie mogło rozwinąć się Dramione.
    Słodziutki ten rozdział- bardzo takie lubię.
    Fanie, że noc nie przerodziła się w nic więcej, byłoby to...dziwne, biorąc pod uwagę etap ich znajomości.
    Rozdział jeden z lepszych!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ktoś wspomina momenty bitwy o Hogwart, tak jak Ty przy końcówce tego rozdziału, chcę mi się ryczeć. :') <3

    OdpowiedzUsuń