poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział XX- Absurd


Późno w nocy dwójka gości Panny Granger postanowiła wracać do domu. Właściwie koniec imprezy był inicjatywą Malfoya, który najwidoczniej już wystarczająco się napatrzył na stan w jakim znalazł się jego przyjaciel. Zabini ledwo trzymał się na nogach, a Draco był po prostu zmęczony.
Hermiona oczywiście zaoferowała im, że mogą zostać na noc, ale blondyn stanowczo zaprzeczył.
- Lepiej żeby Blaise się trzymał z dala od Wiewiórki- zażartował, obdarzając szatynkę lekkim uśmiechem- Deportuje się z nim do mojej posiadłości. Mamie nie będzie przeszkadzał, a Pani Zabini umówiła się z jakimś mężczyzną i byłby sam w domu. Nie zostawię go tak. On na trzeźwo jest do wszystkiego zdolny, co dopiero teraz.
Ginny zmierzyła go wzrokiem, mówiącym ,, A co takiego mogłoby się stać?'', ale najwidoczniej sama nie czuła się najlepiej.
Hermiona zastanawiała się, jakim cudem Malfoy i ona sama przy tej dwójce, prawie nic nie wypili.
Kiedy drzwi się za nimi zamknęły rudowłosa rzuciła się na kanapę i zdjęła z nóg obcasy, ciskając nimi w pobliski kąt.
- Życie jest piękne. Naprawdę! Tylko, że... nie lubię tego wyfiokowanego blondasa, który zabiera mi mojego chłopaka. No naprawdę taki nietakt...- zaczęła nawijać Ginny, z każdym słowem zaczynając bardziej seplenić.
Hermiona przewróciła oczami, podeszła do niej i spojrzała na nią pytająco.
- Masz tu zamiar spać?
Ruda tuliła do siebie jedną z twardych poduszek. Nie była najwidoczniej świadoma, że nie nadają się do spania na nich, a jedynie mogą służyć jako dekoracja mebla. No chyba, że ktoś uwielbia czuć się, jakby leżał na kamieniach.
Hermiona od dawna próbowała przekonać rodziców o zmienieniu ich, ale według nich były one prześliczne i o wiele starsze od niej. Nie miała nic do gadania.
- Przecież ja tylko na chwileczkę....- nie zdążyła wypowiedzieć do końca tego zdania, bo zdążyła wpaść w objęcia Morfeusza.
                                                                                    *    
Draco obudził się w porze obiadowej. Bardzo cieszył się, że nie musiał jeszcze iść do szkoły. Tego dnia planował postawić na nogi swojego najlepszego przyjaciela ( w końcu od czego są kumple), spakować kufer i spędzić trochę czasu z matką. Zwlekł się z łóżka i szybko przebrał z ciuchów z poprzedniego dnia, których nie miał już siły po przybyciu do dworu zmieniać na piżamę. 
Kiedy się w końcu ogarnął postanowił zajrzeć do pokoju, w którym spał Zabini.
Ale jego tam nie było... Zastał rozwaloną na łóżku kołdrę, która z jednej strony zsuwała się na podłogę.
Porządnicki, nie ma co.
Zamknął stare drzwi, które mimo wieku nie skrzypiały. Zdawały się nie starzeć, tak samo jak meble.
Były staroświeckie, ale nie zniszczone. Czasem Draconowi wydawało się, że nie mieszka w starym dworze tylko na planie filmu, którego akcja dzieje się w dalekiej przeszłości. 
W ogóle to ile lat miał ten budynek?
W jadalni zastał zadziwiający widok. Brunet już w świetnej formie, zabawiał Narcyzę jakimiś dowcipami. Całe pomieszczenie zalewały promienie słońca wpływające do niego przez duże gotyckie okna.
Było przez nie widać, że pada drobny śnieg. Może śnieg z deszczem?
W każdym razie pogoda wydawała się być zaskakująco dobra, jak na styczeń.
Przywitał się z nimi, przerywając monolog Zabiniego.
Jego matka znikła w kuchni. Zastanawiał się czy poszła powiedzieć skrzatom, żeby przygotowali jej synowi jakiś posiłek czy postanowiła zrobić go sama. Naprawdę mógł o niego zadbać sam. Co z tego, że potrafił zrobić jedynie tosty i mało smaczną jajecznice. Jego myśli gwałtownie przybrały inny kierunek.
- Co ty się tak dobrze czujesz?- spytał, siadając obok Blaisa i mierząc go podejrzliwym spojrzeniem.
Tamten wyszczerzył się najwidoczniej zadowolony, że zaskoczył wielkiego arystokratę Dracona Malfoya.
- Moja kochana dziewczyna ma brata, który prowadzi sklep z różnymi ciekawymi produktami. Zajrzałbyś tam czasem. A teraz, powiedz mi lepiej, jak się czułeś wczoraj w towarzystwie Granger?
Blondyn uśmiechnął się nieznacznie na wspomnienie wczorajszego wieczoru. Dlaczego właściwie ją pocałował? Czuł się samotny i odrzucony. Hermiona doświadczała tego samego. Pewnie codziennie myślała o tym dupku Wieprzleju. Powinna go sobie darować, ale co on miał do tego? Nie potrafiłby jej przekonać.
Kiedy ją pocałował, poczuł się dziwnie. Podobało mu się, nawet bardzo, ale to wszystko wydawało się absurdalne. Zdał sobie wtedy sprawę, że zaczyna robić rzeczy, o których przed Bitwą nigdy by nie pomyślał, że mógłby.
- Haloo? Ziemia do Smoka. Gdzie ty odleciałeś?- spytał Zabini w jeszcze lepszym humorze.
- Ha, ha, doprawdy nie myślałeś kiedyś, żeby pójść do jakiegoś kabaretu, Blaise? Tylko tam, tolerowaliby twoje dziwaczne żarty.
- O, widzę, że poruszyłem drażliwy temat.
- Zamknij się wreszcie.
Wtedy do pokoju weszła Narcyza i postawiła przed blondynem talerz z naleśnikami.
- Jedz, mizernie wyglądasz.
- Czyli, jak zwykle- podsumował Blaise, zanim zdążył się ugryźć w język. Jego wypowiedz spotkała się z zabójczym spojrzeniem posłanym w jego stronę przez Malfoya Juniora i lekko rozbawionym uśmiechem jego matki.
Draco tolerował to wszystko chyba tylko dlatego, że jego mamę to bawiło. Miał ochotę wywalić te naleśniki na głowę bruneta, ale od tego powstrzymywało go także to, że był głodny i nie chciał marnować czyjejś ciężkiej pracy: nieważne czy skrzatów czy Narcyzy.
Naprawdę chciał już być w Expressie Hogwart, najlepiej w pustym przedziale.
                                                                                        *
Hermiona i Ginny były na peronie już 15 minut przed przyjazdem pociągu. Szatynka zdążyła opowiedzieć Rudej, wszystko czego nie pamiętała z imprezy. No może siebie tańczącą z Malofoyem i całującą się z nim wymazała z tej całej historii. To nie mogło przecież mieć miejsca. Przekonywała samą siebie, że musiało jej się to przyśnić. Jednak piosenka do której tańczyła w ramionach arystokraty od dwóch dni nie dawała jej spokoju. A najlepsze było to, że nawet nie miała pojęcia, jak się ona nazywa. Drugą rzeczą nękającą ją bez przerwy była osoba Dracona Malfoya. Nie mogła wymazać z głowy tego jego uśmieszku. Szczerze, doprowadzało ją to do białej gorączki. Za co? Dlaczego to musiał być akurat on?
W jej głowie, jak echo brzęczały jego słowa: ,, Poniosę twój świat. Jeśli tylko tego właśnie chcesz.''
Kolejny absurd.
Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk nadjeżdżającego pociągu. Kiedy tylko się zatrzymał, a drzwi wagonów się otworzyły zajęły sobie miejsca w jednym z przedziałów.  Express ruszył i Hermiona postanowiła chwilkę się zdrzemnąć. W końcu ostatnimi dniami jej zegar trochę się poprzestawiał.
Niestety uniemożliwiło jej to pojawienie się jedynego w swoim rodzaju Blaise'a Zabiniego, który zdążył najwidoczniej zatęsknić za swoją dziewczyną. Stwierdziła, że w takich warunkach nie da rady spać, a nie miała też ochoty przyglądać się zakochanej parze i ich czułemu powitaniu.
Wyszła z przedziału- nawet jej nie zauważyli.
Przechadzała się korytarzem, aż jej uwagę przyciągnęła platynowa czupryna. Po chwili stała przed Draconem Malfoyem, siedzącym samotnie.
- Przyszłam do ciebie, bo Blaise i Ginny strasznie się do siebie ślinią.- powiedziała gryfonka, zajmując miejsce obok chłopaka.
Z jego twarzy nie potrafiła wyczytać żadnych uczuć. Czyżby był całkowicie obojętny na jej obecność?
W końcu odpowiedział jej, przełamując niezręczną ciszę.
- Fajnie, Granger.- mruknął, a kącik jego ust uniósł się lekko do góry.
Hermiona przywołała zaklęciem książkę i zaczęła ją czytać. Zdała sobie sprawę, że ślizgon się jej przygląda po upływie dobrych dziesięciu minut.
- Co ty się tak na mnie patrzysz?- zareagowała nagle dziewczyna.
- Ja? Chyba ci się przyśniłem kochanie.- odparował, posyłając jej na odległość całusa.
- To całkiem możliwe- pomyślała, ale postanowiła nie wymawiać tej myśli na głos.
- Wątpię, kotku.- odpowiedziała, gotowa do dalszej wymiany zdań, która w końcu nie nastąpiła.
Drzwi przedziału otworzyły się, a w nich stanął Zabini. Hermiona zastanawiała się czy wszystko słyszał. Ostatnio z jego twarzy nie znikał ten głupawy uśmieszek. A mówią, że to kobiety szczerzą się, kiedy są zakochane.
- Kiedy ty się zrobiłeś taki wesoły, Blaise?- spytał wyraźnie rozdrażniony Malfoy.
- A ty taki czuły...
- Zaraz dostaniesz...- zagroziła szeptem Granger, lekko się czerwieniąc.
Sam Malfoy wyglądał, jakby miał zamiar cisnąć w kolegę czymś niesamowicie ciężkim.
Po słowach gryfonki chłopak natychmiast zniknął z ich pola widzenia i odważył im się pokazać na oczy dopiero w Hogwarcie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jest rozdział 20 :))
Mam pytanie do tych, którzy piszą opowiadania: ile stron zajmuje wam zazwyczaj jedna notka?
Ta informacja na pewno pomogłaby mi w dopasowaniu długości rozdziałów do waszych wymagań, bo wiem, że uważacie, że są one za krótkie.
Zapraszam na mojego drugiego bloga, na którym jest już 7 rozdziałów:
http://scorose-our-senior-year.blogspot.com/




                                                  

6 komentarzy:

  1. rewelacja! :) czekam na kolejny :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. rozwijasz się, mam na mysli pisanie xD
    a jeśli chodzi o rozdziały, to mi to zwykle zajmuje 4/5 stron w officie jakos wiecej w wordzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobał mi się :) Czytało się bardzo lekko i przyjemnie.Czekam z niecierpliwością na rozwój wydarzeń między Hermioną i Draco :)
    Co do stron... zależy. Zazwyczaj piszę 8-10. W porywach jest 11-12, a w gorsze dni nawet 7. Zależy jak się czuję i jaką mam wenę :)
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny rozdział,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest 2015 :D , autorka mojego ulubionego bloga pisze po 50 stron i nie znalazlam nogdy drugiego takievo blogadlacb porywy to 11-12..Boze XD

      Usuń
  4. Fajnie :) Rozmowa draco z blaisem rozwalająca, np ten moment: "- Ha, ha, doprawdy nie myślałeś kiedyś, żeby pójść do jakiegoś kabaretu, Blaise? Tylko tam, tolerowaliby twoje dziwaczne żarty."
    Miła odmiana, wcześniej dość żadko zdarzało mi się zaśmiać, ale nie mówię, że to źle, każdy ma swój styl :)
    tytankiwschodu.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo udana scena w domu Dracona.
    Blaise- bezcenny <3

    OdpowiedzUsuń