piątek, 13 września 2013

Rozdział VI-Początek nadchodzących zmian

Na dworze robiło się coraz zimniej. Pogoda się zmieniała z każdym kolejnym dniem, a wraz z nią nastroje uczniów Hogwartu. Także słynna Hermiona Granger nie była w najlepszym humorze. Tęskniła za Ronem, a pocałunek z Draco, tylko  jeszcze bardziej przypomniał jej o chłopaku. Brakowało jej ciepłych słów rudzielca, wspólnych przekomarzanek, a nawet tych wszystkich gaf, które strzelał. Pomyślała, że mogłaby napisać mu tysiące esejów, byleby był tu przy niej... Myślała, że, wróci z nią, gdy usłyszy, że ona to planuje, ale tak się niestety nie stało. Dziewczyna zdawała sobie sprawę, że nie żyje w bajcę, a Weasley nie jest księciem na białym rumaku, ale dla niej był wyjątkowy. Tylko to się tak na prawdę liczyło. Ale może on nie czuje już tego co kiedyś? Może to milczenie  miało być aluzją, że ten związek należy zakończyć? 
W Ginny także nie potrafiła znaleźć wsparcia. Dziewczyna nadrabiała zaległości, a w wolnym czasie ćwiczyła grę w Quiditcha. To ostatnie zajęcie, pochłaniało mnóstwo jej wolnego czasu, zważywszy na to, że została w tym roku kapitanem drużyny gryfonów. Do tego wszystkiego Hermiona miała wrażenie, że Weasley się zakochała. Chodziła zasmucona, a jej twarz rozjaśniał uśmiech najczęściej, gdy pojawiały się w gronie ślizgonów. Zdała sobie sprawę, że dawno nie widziała takiej Ginny, Chyba odkąd rudowłosa poszła na swój pierwszy rok do szkoły. To tylko utwierdzało pannę Granger, że jej przyjaciółka nie kocha już Harrego, ale kogoś innego. Najgorszą myślą, jaka przyszła jej do głowy było to, że tą osobą mógł być Blaise Zabini.
Hermiona spojrzała się na zegarek na swoim nadgarstku i zorientowała się, że powinna stawić się na patrolowanie korytarzy. Zwlokła się ze swojego łóżka i, zobaczywszy w naściennym lustrze łazienki, którą dzieliła ze swoimi współlokatorkami swoje podniszczone dresy i rozciągniętą bluzkę, postanowiła się przebrać. Skierowała się do swojego kufra i zaczęła przeglądać starannie złożone ubrania.Wyjęła luźną czarną bluzkę z krótkim rękawem i parę wygodnych dżinsów. Nie będzie się przecież stroić dla Malfoya!
Nie wyszłaby też bez przebrania się, bo chciała zawsze wyglądać schludnie i zorganizowanie. Przejrzała się szybko w lustrze, musnęła rzęsy tuszem, przeczesała włosy i wychodząc zgarnęła jeszcze ciepłą bluzę, pamiętając jak zimno potrafi być wieczorami w murach szkoły. W holu przywitała się ze ślizgonem, na co ten tylko skinął głową. Nie odzywał się do niej, ani słowem. Szedł przed nią i, gdyby ktoś nie wiedział, że są tam razem, pomyślałby, że ci ludzie nawet się nie znają.Ale czy właściwie tak nie było?
Tymczasem oboje wykonywali swoje obowiązki, nie czerpiąc z nich, ani krzty przyjemności. Jeśli w ten sposób miał wyglądać ten rok, to dziewczynie było smutno.Patrząc, na blondyna po raz drugi tego dnia, przypomniała sobie zdarzenie z sowiarni. Żałowała, że nie ma własnej myśloodsiewni. Bała się, jednak co mogłaby w niej zobaczyć. Próbowała na siłę pozbyć się wrażenia, że, gdy ją pocałował poczuła coś dziwnego.Jednak czar natychmiast prysł, gdy zobaczyła, jak bardzo był zdenerwowany. No i w końcu był tym samym aroganckim dupkiem co wcześniej. Prawda?
Nie chciała spędzać z nim czasu, ale niestety była do tego zmuszona. 
Przypomniała sobie o liście chłopaka. Schowała go do szafki, nie czytała go. 
Może powinnam go oddać?
Hermiona doskonale zdawała sobie sprawę, że zareagowała zupełnie inaczej niż powinna. Co się stało ze starą Granger? Ale czy on nie zrobiłby tego samego? Pewnie by jeszcze go przeczytał i się śmiał...
Była zła na niego, bo doskonale wyczuł jej słabość i wykorzystał temat Rona, żeby jej dopiec.Zresztą to było takie dla niego typowe.
Słowa Malfoya w nocy nie dawały jej spać, a w dzień nie dawały kujonce skupić się na nauce. 
,,Może mu się znudziłaś, Granger?''
-Hufflepuff traci 20 punktów. Następnym razem dostaniecie szlaban. Za 10 minut cisza nocna, nie radzę wam,  pokazywać mi się wtedy na oczy.- głos drugiego prefekta wyrwał ją z ostatnio częstego u dziewczyny głębokiego zamyślenia.
-Co się stało?- spytała przyglądając się, jak dzieci w lekkim popłochu biegną do swojego domu.Może miały 11, 12 lat. Kiedyś też była w ich wieku, a teraz to ona miała prawo karać, upominać ich..
-Głupie bachory zbiły wazę. Niech się lepiej cieszą, że Filch tego nie widział.-odpowiedział jej, ale po chwili zorientował się, że odwala całą robotę i jego głos się zaostrzył.
-Mogłabyś się bardziej przyłożyć, Granger?
-Próbuję.-odpowiedziała zrezygnowana, plując sobie w brodę, że nie chciało jej się nawet odpyskować chłopakowi.
Jeszcze tylko jakiejś kłótni jej było potrzeba do szczęścia.
Położyła się spać ze świadomością braku odpowiedzi ze strony Rona i zainteresowania nikogo z jej przyjaciół. Wiedziała, że nie będzie płakać. Merlinie, była Hermioną Granger! Tym razem zmęczona szybko opadła w objęcia Morfeusza. Nie mogła wiedzieć, ze następny wschód słońca będzie początkiem nadchodzących zmian...
                                                                                 *
Wszyscy zdawali sobie sprawę, jak szybko płynął czas. Ledwo zaczeli naukę 1 września, a już październik zbliżał się ku końcowi. Z tego też powodu prefekci postanowili, że trzeba zacząć pracę nad projektem. ( jakimś cudem udało im się w tej kwestii dogadać). Dostali zgody Prof. McGonagall oraz P. Pince na zostanie do późnego wieczoru w bibliotece. Wszyscy uczniowie zgromadzili się przy stołach, które złączyła Hermiona i nie zwracając, większej uwagi na nią, ani blond ślizgona stojącego obok niej zaczęli rozmawiać.
Gryfonka zaczęła mówić zwiększając jeszcze bardziej poziom decybeli w zazwyczaj jednym z  najcichszych pomieszczeń w Hogwarcie.
-Cześć wszystkim!-przywitała się na co większość zgromadzonych spojrzało się na dziewczynę z wyczekiwaniem wymalowanym na twarzy.- Myślę, że powinniśmy na początek podzielić się pracą.
-No to ja mogę popilnować krzesła-odezwał się Goyle, a większość ślizgonów wybuchła śmiechem. Malfoyowi nie spodobało się jednak zachowanie chłopaka.
-Zabawne, naprawdę. Daruj sobie, bo jeśli szybko załatwimy ten projekt, to zostanie nam więcej wolnego czasu pod koniec szkoły, a na tym chyba ci zależy?- wtrącił się Draco, z trudem nie wypowiadając, żadnej kąśliwej uwagi w stronę jego kolegi. Hermiona była wdzięczna chłopakowi za tą interwencje i uśmiechnęła się delikatnie.
-Dobra.Ja mogę zając się tymi kłótniami między domami.-Ginny przerwała panującą cisze, tym samym pomagając swojej przyjaciółce. Jakie wielkie było zdziwienie obecnych, gdy usłyszeli głos Blaisa Zabiniego.
-Ja właściwie mogę w tym pomóc- powiedział uśmiechając się tajemniczo.
Malfoy spojrzał się ze zdziwieniem na kolegę. Najpierw z nią tańczył na imprezie, a teraz chce z nią pracować? Czyżby Blaisowi wpadła w oko młoda Weasley?
Tym razem tą niezręczną sytuację przerwała sama panna Granger,
-Ja zajmę się historią. Kto mi pomoże?-spytała szatynka. Zgłosiło się większość gryfonów i parę średnio zadowolonych ślizgonów. W momencie, kiedy Draco podniósł rękę, do góry wystrzelił jeszcze ręce Daphne, Parkinson i Goyla.
Urocza grupka-pomyślała
-W takim razie reszta musi zając się scenką i przebraniami, powodzenia frajerzy-odezwał się,jak zawsze w znakomitym humorze Zabini.
Kolejną osobę, która miała coś mądrego do wtrącenia była Pansy. Hermiona zaczynała się czuć jakby musiała niańczyć jakieś nieznośne, rozpiszczone bachory, którymi z pewnością kiedyś było większość ślizgonów obecnych w pomieszczeniu.
-A dlaczego oni są tylko we dwoje?-spytała mopsica. Gryfonka domyślała się przyczyny i nie miała najmniejszej ochoty powiedzieć dziewczynie prawdy.
-Jestem pewna, że dadzą sobie radę.
                                                                         *
Ginny przeglądała jakąś książkę, jednym okiem zerkając na Zabiniego. Był wysoki i ciemnoskóry. Jego oczy miały ciemny odcień brązu, a włosy czerni. Jego usta były duże i Ginny nie potrafiła wręcz oderwać od nich wzroku. Wiedziała, jednak, że to jak bardzo chłopak był przystojny nie miało nic wspólnego z tym dlaczego gryfonce się tak podobał. Jego kultura, poczucie humoru, nastrój w jaki ją wprawiał- to ją w nim zauroczyło.
Zdawała sobie sprawę, że mógł on być też zawzięty i przebiegły. Nagle poczuła, że jego ręka spotkała jej, kiedy próbował przewrócić stronice  księgi. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę jak blisko niego siedziała. Może nie było tak od początku? Może się do niej przysunął? Dziewczyna nie znała odpowiedzi.
Zarumieniła się, co doskonale pasowało do koloru jej rudych włosów spływających kaskadami po plecach.
Nigdy jej się to nie zdarza. No chyba, że przy Potterze- pomyślał Blaise.
Przybliżył się do niej jeszcze bardziej i delikatnie pocałował. Ginny poczuła, jak wszystkie jej uczucia zaczynają wirować. Do niego i do Harrego. Nie wiedziała co się z nią działo. Chciała pogłębić pocałunek zatracić się w tej chwili...
-Uhuhu, kogo my tu mamy? -usłyszeli rozbawiony głos Malfoya i odskoczyli od siebie jak poparzeni.
-Spokojnie zobaczyłem to zupełnie przez przypadek..-chłopak drażnił się z przyjacielem.
Z każdym słowem Zabini miał coraz większą ochotę zrobić mu krzywdę.
-Smoku..-wysapał zdenerwowany brunet.
-No już was zostawiam, moi kochani. Pamiętajcie, że gdyby nakryła was  na przykład Parkinson a nie twój kochany kolega,  nie byłoby tak fajnie.- i tak szybko, jak się pojawił, zniknął im z oczu.
Blaise i Ginny mogli doskonale usłyszeć, jak po pomieszczeniu rozchodzi się bez skutecznie tłumiony śmiech Dracona...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uff, naprawdę starałam się, by ten rozdział był dłuższy i mam nadzieję, że się wam podoba. Wszystkie komentarze, jak zawsze mile widziane :)







5 komentarzy:

  1. Dłuższy, dłuuuższy :D
    Bardzo dobrze :) Widzę, że popracowałaś trochę z przeskakiwaniem wątków, bo czytanie nie było już tak ciężkie :) Dziwne trochę, że Malfoy zgłosił się do ogarnięcia historii w projekcie. Czyżby miał jakieś gubsze plany? :D
    Ogólnie jeden błąd rzucił mi się w oczy :P
    "Jego oczy miały ciemny odcień brązu" powinno być "jego oczy miały odcień ciemnego brązu" :) inne zestawienie słów :)
    Poza tym jest dobrze :)
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :)
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta długość po prostu idealna :). No i oczywiście, że wpis mi się podobał :). A co do listu, to może jednak Miona go odda? Ciekawe jak to wszystko dalej się potoczy
    pozdro

    OdpowiedzUsuń
  3. Hermiona nie przeczytała listu?!
    Nieeee, jak mogłaś?! :D

    OdpowiedzUsuń