Po chwili z ust blondyna wypłynął cichy śmiech.
-Stary, ty i Weasley? To było zabawne parę dni temu, ale teraz..-chłopak zamilkł, jakby nie potrafił wypowiedzieć tych słów na głos.- Ty serio chcesz z nią chodzić?
Blaise cały czas pozostawał z kamiennym wyrazem twarzy
-Nie rozumiem co cię tak bawi, Draco.-odrzekł chłopak, a jego spojrzenie, jeśli mogłoby, dawno cisnęłoby w niego błyskawicą albo jakąś skomplikowaną klątwą.
-Nic-mówiąc to, uśmiechnął się jeszcze szerzej-Ale wiesz... Pottuś będzie smutny.
No właśnie Potter. Luka w jego planie. Przeszkoda na drodze do jego szczęścia. Do JEJ szczęścia!
Co było takiego lepszego w słynnym Harrym Potterze?
Nie był zabawny, źle radził sobie z dziewczynami, nie był nawet w połowie tak przystojny, jak on i co najważniejsze, nie było go przy niej.Jak można zostawić swoją dziewczynę na cały rok wśród tylu chłopaków, z wszystkimi obowiązkami ciążącymi na niej i strasznymi wspomnieniami po Bitwie.
Może i był tym wybawcą od Czarnego Pana, ale zachowywał się jak niesamowity głupek.
Przynajmniej w jego mniemaniu.
-Mówisz tak, bo mi zazdrościsz. Ja mam dziewczynę, a ty co najwyżej piwo kremowe.-powiedział Zabini, patrząc krytycznym wzrokiem na butelkę, którą Draco przywołał zklęciem podczas ich rozmowy.
-Zamknij się. Po co mi dziewczyna?-uśmiechnął się kpiąco wskazując, na samego siebie z dumną arogancją-Wszystkie na mnie lecą.
Blaise nie mógł powstrzymać się od lekkiego uśmiechu.
Cały Draco.
-Taa, zmieniłbym dla ciebie orientację,-odpowiedział mu chłopak, na co blondyn wybuchnął głośnym śmiechem, prawie spadając, z fotela na zimną podłogę.
*
Ginny nie mogła uwierzyć w to co wydarzyło się parę dni temu.Wiedziała, że związek z Blaisem to dobry wybór, ale wciąż pamiętała o tym, że Harry myśli, że cały czas go kocha. To uczucie jednak zanikło bezpowrotnie w przeciągu dwóch miesięcy. Nie wiedziała czemu tak się stało. Czy przypadkiem jeszcze niedawno nie był dla niej tym jedynym? Była tego prawie pewna. A teraz, kiedy nie było go przy niej coś pękło. Tyle lat na niego czekała, tyle lat udawała, że wszystko jest w porządku, że nie cierpi, gdy ją ignoruje, a teraz nie wrócił z nią do szkoły.A przecież jeszcze w maju bał się o nią i chciał spędzić z nią całe życie.Jaką mogła mieć teraz pewność, że jego uczucia się nie zmienią po tak długiej przerwie? Cóż, to było niezbyt istotne, bo jej już się zmieniły.
To wszystko wina tego popaprańca Zabiniego.- pomyślała zrezygnowana.
Nie chcąc oszukiwać Harry'ego, który był dla niej, wciąż świetnym przyjacielem, odnalazła w swojej torbie
długopis, który dostała od Hermiony ( i musiała przyznać, że był to genialny wynalazek) i kawałek pergaminu.Pisanie list do Harry'ego nie było dla niej prostym zadaniem. Nie wiedziała co ma napisać, jak ma napisać...
,, Cześć Harry"?
Czy to nie zamało czule, jak po dwu miesięcznej rozłące, mimo, że wymieniali ze sobą sowy, na które Ginny było coraz trudniej odpisywać z powodu rodzącego się uczucia do przystojnego ślizgona?
,,Kochany Harry'' wydawało się hipokryzją. Jak niby miałby ten list brzmieć?
,, Kochany Harry!Jak tam u ciebie? Ja poznałam fajnego chłopaka. Zrywam z tobą. Buziaki, Ginny''?
Nie, nie i jeszcze raz nie. Było jej przykro.
Nie chcę przecież go zranić, ale nie mogę udawać, że wciąż go kocham.
Ginny była rozdarta.
Po chwili namysłu napisała najbardziej pocieszające słowa jakie przyszły jej do głowy.
Drogi Harry!
U nas w szkole wszystko w porządku. Mamy dużo pracy, ale dajemy jakoś radę. Jest coś o czym musisz wiedzieć, Harry. Zakochałam się. Przykro mi. Przepraszam, że cię ranię, ale nie mogłabym udawać. Ty zawsze byłeś ze mną szczery.
Jeszcze raz przepraszam,
Ginny
*
Harry wrócił skonany z pracy. Zaparzył sobie filiżankę kawy i rozsiadł się na krześle w kuchni w domu przy ulicy Grimmauld Place. Nagle zauważył, że jego sowa o imieniu Wiewiórka trzyma w dziobie jakiś list. Nazwał ją tak myśląc, o Ginny. Szybko okazało się, że nie był to dobry pomysł. Za każdym razem kiedy widział swoje zwierzątko domowe o lekko rudawych piórkach wywoływało to u niego tęsknotę i wyrzuty sumienia. Dlaczego nie wrócił razem z nią? Może nie chciał znów oglądać Hogwartu po tych wszystkich wydarzeniach? Może kariera aurora była, aż tak dla niego ważna? A może to było zwykłe lenistwo?
Nie, Harry z pewnością nie obijał się na tym stanowisku. Otworzył kopertę, a z jego twarzy zniknęła resztka kolorów.Poczuł jak jego mięśnie się spinają, a ręka którą trzymał niepozorny list zaczyna lekko drżeć.
Wrzucił list do kosza na śmieci, nie chcąc spalać niczego od Ginny, a także nie chcąc widzieć go drugi raz na oczy. Zgarnął pierwszą lepszą kurtkę i aportował się przed Norę. Pani Weasley przywitała Harry'ego miłym uśmiechem i powiedziała, że Ron jest na górze. Harry wciąż zszokowany listem od swojej dziewczyny-błąd- -swojej ex-dziewczyny, wchodził powoli po schodach.
Kiedy otworzył drzwi pokoju Rona, twarz rudzielca na chwile rozjaśnił promienny uśmiech, by po sekundzie zamienić się w zmartwiony wyraz twarzy.
-Ginny...-zaczął Harry.
-Co się stało?- spytał podejrzliwie chłopak.
-Musimy się spotkać z nią i Hermioną. Ron, to pilne.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że między poprzednim rozdziałem, a tym jest trochę różnicy czasu, ale jakoś nie miałam do tego głowy. Mam nadzieję, że się podobało i jak zwykle proszę o komentarze :)