środa, 22 stycznia 2014

Rozdział XXVIII- Miłość ponad bezpieczeństwo?


,,Nie chcę być mężczyzną (...) . Chcę być gniewnym nastolatkiem, który nie umie poradzić sobie z wewnętrznymi demonami i dlatego wyżywa się werbalnie na innych.''
    Cassandra Clare, Dary Anioła

,,Nie możesz zawsze uważać cudzego życia za ważniejsze od swojego i sądzić, że na tym polega miłość. ''
Stephen Chbosky, The Perks of Being a Wallflower

W głowie Ginny słowa Blaisa odbijały się niczym irytujące echo.
Echo, które nie dawało myśleć o niczym innym, robić nic innego niż zastanawiać się czemu stało się tak, a nie inaczej. Czemu z nią zerwał, wyrzucił, jak znoszoną rękawiczkę.
Przez parę pozostałych godzin lekcyjnych wstrzymywała się od płaczu zranionej nastolatki. Mimo, że tyle przeżyła, dokonała, wciąż przecież nią była.
Nie czuła się psychicznie dorosła.

Nie chciała być.
Pragnęła wylać fontannę łez, zjeść kilogram czekolady, zużyć parę paczek chusteczek i otrzymać pocieszenie ze strony zatroskanej przyjaciółki, która tak się przejmie jej stanem, że sama poczuje się, jakby ktoś ją zranił.
Może była egoistką, ale czy nie każdy tak się czasem zachowuje?
Należy pamiętać, że ludzie to tylko ludzie- mają wady, popełniają błędy..
Może Zabini właśnie się pomylił?
Może do niej wróci?
Tysiące pytań, na które nie mogła znaleźć odpowiedzi zawracało jej głowę przez calutki dzień.
W końcu na skraju rozpaczy, a także niepohamowanego gniewu skierowanego w stronę bruneta, dotarła do swojego dormitorium w Wieży Gryfonów. Rzuciła się na łóżko, chowając twarz w jedną z poduszek.
Niestety czuła się tak pusto, że nie potrafiła łkać.
Nie posiadała nic z czekoladą.
I przede wszystkim- nie było przy niej Hermiony.
Wtedy przyszła jej do głowy myśl, która spowodowała okropne wyrzuty sumienia.
Czy ona sama, Ginny Weasley, zawsze była przy starszej gryfonce, gdy tamta tego potrzebowała?
*
Dzień Hermiony mijał bardzo spokojnie, ale dłużył się niemiłosiernie. Odczuwała, że z Ginny jest coś nie tak. Była małomówna i chyba nie miała humoru. Kiedy spytała się jej co się wydarzyło, ona powiedziała, że nie ma pojęcia co brązowowłosa ma na myśli i powróciła do robienia zadania, od którego została oderwana.
Dlatego zaprzestała dalszych prób wyciągnięcia od niej jakichkolwiek informacji.
Niestety harmonie i monotonność, które odczuwała panna Granger, zostały bezpowrotnie zakłócone przez pewnego arystokratycznego blondyna. Szatynka szła korytarzem, zmierzając do biblioteki, gdzie z dala od hałasu i zamętu mogłaby odrobić zadaną pracę domową i powtórzyć trochę materiału do egzaminów. Nagle zza rogu wyszedł Malfoy, który nie zdążył zatrzymać się lub jej po prostu wyminąć i wpadł prosto na dziewczynę, przewracając ją na zimną podłogę i przygważdżając swoim ciałem.. Poczuła ból spowodowany uderzeniem oraz ciężar Dracona.
Nie mogła oddychać przez tego pacana! Niestety zaraz potem do jej nozdrzy dopłynął zapach typowo męskich perfum (z pewnością nietanich) i zdała sobie sprawę, że właściwie to nieprawda.
-Mogłabyś patrzeć, jak łazisz...- zaczął podnosząc się z ziemi i otrzepując swoją szatę.
- Ach, tak?- powiedziała trochę zbyt impulsywnie.-To ty nie potrafisz się rozejrzeć wokół siebie.
- Panna Wiem-to- Wszystko oczywiście zawsze ma rację, więc co ma do gadania taki biedny człowiek, jak ja?
Podniosła się do pozycji stojącej i znalazła się stanowczo za blisko blondyna. Zauważyła jego pokpiwający uśmieszek i walnęła go w pierś.
-Nic, Malfoy. Tym razem to ja wyznaczam reguły. Ty miałeś swój czas przez 6 lat, kiedy to mi dokuczałeś.- odpowiedziała mu i miała już zamiar odejść, ale usłyszała:
- Już cię za to przepraszałem. Wy kobiety, jesteście pamiętliwe.
-Wreszcie się czegoś nauczyłeś.- rzekła, kręcąc głową i śmiejąc się, ale wtedy do jej głowy wdarło się wspomnienie z poprzedniego dnia. Chichot ucichł,a atmosfera stała się bardziej napięta. Powiedział, jej że nie mogą okazywać sobie uczuć po tym co wydarzyło się w Hogsmeade. Nie mogą rozmawiać. A co właśnie robili?
Gdzie jego postanowienia i słowa, które mimo wszystko sprawiły jej ból?
To wszystko pójdzie w nie pamięć, a jak jej się coś stanie to nagle sobie przypomni, że miał trzymać się od niej z daleka?
Oczywiście wolałaby, by ich kontakty nie zostały zerwane, ale czy czegoś nie ustalili?
Chciał, żeby stało się coś złego?
Nawet jeśli nikt ich nie obserwował, Draco z każdą sekundą sprawiał, że się bardziej do niego przywiązywała, a wiedział, że żaden happy end na nich nie czeka, W ogóle czemu taką wagę przywiązywała do jego obecności?
Ten chłopak dokuczał jej, wyzywał ją, parę razy się pocałowali...I co z tego?
Co takiego było w nim wyjątkowego?
- Myślałam, że od tej pory będziemy się unikać. Nie mów mi, że tak cię pociąga moje towarzystwo.- powiedziała, jak najmniej emocjonalnie, obracając niezręczną sytuacje w żart.- Żegnam.
Opuściła go i szybkim krokiem zaczęła iść w stronę, w którą zmierzała zanim się z nim zderzyła.
-To trudne.- usłyszała głos blondyna.
Nie wiedziała czy chciał by dotarło do niej to co mówił, ale tak się stało.
Odwróciła się, biorąc głęboki wdech i chowając wszystkie emocje za maską opanowania.
-Nie bądź dziecinny, Draco.
*
Malfoy wrócił do swojego dormitorium lekko zasmucony obrotem rozmowy z Hermioną.
Ale to było to czego chciał.
Tak było lepiej, prawda?
A może...
Może po prostu tak było prościej? Bez ryzyka narażenia się Pansy i Daphne, przywiązania i złamanego serca.
Zaplątany w swoje myśli nie zauważył obecności swojego przyjaciela w pomieszczeniu.
- Minął jeden dzień i już mam tego dość. Stary, to jest chore.- powiedział Zabini swoim donośnym głosem.- Może ja nie chcę być odpowiedzialny? Zawsze starałem się taki być, teraz nie chcę...
-A co ja mogę ci na to poradzić? Chodzi o ich bezpieczeństwo, do cholery Blaise!- krzyknął, próbując bardziej przekonać siebie niż jego.
Ciemnoskóry chłopak wstał z łóżka i podszedł w stronę blondyna.
-Nie uważasz, że może one nie chcą tej naszej troski tylko stare kontakty?
Draco zamknął na chwile oczy, starając się zebrać myśli w jakiś względny porządek.
-Nie obchodzi mnie czego one pragną, słyszysz? Ważne jest to co jest właściwe.- powiedział powoli i spokojnie, ale wcale nie czuł się pewny siebie.
Słowa bruneta sprawiły, że gniew zapanował nad opanowaniem:
-Za właściwe niedawno uważałeś też tępienie szlam...
W jednej sekundzie Blaise stał przed Draconem, a w drugiej znalazł się pod ścianą. Malfoy przytknął go do niej, trzymając za koszulę. Brunet zdziwiony nie zareagował. Wpatrywał się w chłopaka sowimi ciemnymi oczami i zastanawiał się jak te parę słów mogło go aż tak zranić. Na jego twarzy widocznie była wypisana agresja.
-Rób sobie co chcesz, ale potem nie szukaj u mnie rady czy pocieszenia, gdy wasze życie nie będzie już takie bajeczne przez te wredne suki.- wysyczał i puścił przyjaciela.
Blondyn odwrócił się, by nie musieć widzieć tego co za chwilę nastąpi.
Ale usłyszał głośny trzask drzwi.
I wciąż zadawał sobie pytanie, jak mógł tak zachowywać się w stosunku do niego skoro sam miał te same wątpliwości. I sam rozmawiał z Granger. Mimo, że wpadli na siebie przez przypadek. Może chodziło o to, że został odrzucony i nie chciał być w tym uczuciu sam?
Czuł się parszywie.
Oficjalnie mógł siebie nazwać hipokrytą.
*
Ginny po całym popołudniu spędzonym na użalaniu się nad swoim tragicznym losem zrobiła się niesamowicie głodna, dlatego po doprowadzeniu się do dobrego stanu zaczęła kierować się ku Wielkiej Sali. Mijały ją grupki uczniów, śpieszących na kolacje.
Ona szła sama.
Hermiona przez cały dzień nie pokazała się w dormitorium. Wsiąkła, a ona była pozostawiona sama sobie. Zastanawiało ją, jednak co mogło być powodem zniknięcia na tak długo jej przyjaciółki?
Nagle poczuła, jak czyjeś silne ręce oplatają się wokół jej talii. Odwróciła głowę i ujrzała Blaisa.
Co powinna była zrobić? Wtulić się w niego czy raczej dać mu w twarz za to, że ją zranił, a teraz jak gdyby nigdy nic obejmuje ją na środku korytarza.
-Nie zapomniałeś, że już ze sobą nie chodzimy, Blaise?- spytała, zanim poczuła, że jest do tego nie zdolna w jego obecności.
-Przepraszam byłem tak głupi.- wyszeptał do jej ucha, a ją przeszedł przyjemny dreszcz.- Wiem o pogróżkach.
Ginny na początku nie zrozumiała o czym mówi, ale gdy wszystko poskładało się w jedną perfekcyjną całość odetchnęła. Z jej oczu popłynęła pojedyncza łza, która powstała ze strachu i ulgi równocześnie i szybko otarła policzek. Niemal wskoczyła w jego ramiona.
On przytulił ją, jak najmocniej tylko potrafił.
Jak mógł uważać, że robi jej przysługę, oddalając się od niej.
Dobrze, że tak prędko się opamiętał.
Niestety doskonale wiedział co na ten temat powie Draco...
*
Brązowowłosa dziewczyna siedziała na eleganckim fotelu i sączyła bursztynowy płyn ze szklanki.
Wpatrywała się w widok za oknem.
Kiedy ona i Ron zaczęli się spotykać złożyli się na mieszkanie w centrum Londynu. Wcale nie musieli, bo Weasley po wojnie, kiedy stał się aurorem zyskał bardzo dużo pieniędzy. Nie chciała, jednak wyjść na lecącą na jego forsę idiotkę. Naprawdę jej na nim zależało.
Nie wiedziała kiedy zaczęła czuć do niego coś więcej.
Vanessa codziennie przychodziła do pracy, patrzyła jak Ronald męczy się nad jakimiś papierzyskami, jak wychodzi i wraca z różnych tajnych wypraw...
Był zabawny, rozśmieszał ją, ale też często irytował. Był dość prostym człowiekiem, ale ona sama była dość skomplikowana co stanowczo jej wystarczało. Pewnego razu mężczyzna miał świetny humor. Zostawiła na jego biurku papiery, a on sięgnął po nie spotykając jej rękę. Uroczo się zaczerwienił. Jak na takiego dużego mężczyznę było to trochę nieporadne i śmieszne, ale też w jakiś sposób słodkie. Przez chwilę wyglądał na małego, zawstydzonego dzieciaka, a nie na sławnego, bogatego człowieka. Nigdy nie przypuszczała, że spodoba jej się ktoś taki. Nie spodziewała się, że jej serce skradnie rudzielec z licznym rodzeństwem.
Ale tak właśnie się stało.
Zaczęli się całować, nawet nie pamiętała, które z nich zaczęło.
Myślała, że po tym Weasley ją oleje i nigdy nie wróci do tematu.
On, jednak wiele razy zabierał ją na randki.
Aż w końcu się oświadczył.
Obiło jej się o uszy, że wcześniej chodził z tą Hermioną Granger.
Miała nadzieję, że zerwał z nią i jej nie oszukuje.
Wiedziała, że dziewczyna ma się pojawić na zbliżającym się powoli ślubie.
Bała się, że jej obecność może wiele namieszać i zepsuć.
Przejechała ustami po brzegu szklanki, intensywnie myśląc. Wtedy do mieszkania wszedł Ron i zaczął pośpiesznie zdejmować płaszcz i zaśnieżone buty.
Wiedziała, że to on, ale nie odwróciła się. Jej wzrok wciąż utkwiony był w jakimś punkcie za oknem.
Ron zaszedł ją od tyłu, obejmując ramionami i składając na jej policzku delikatny pocałunek.
Niesamowite, że potrafił być takim romantykiem. Wcześniej z pewnością by go o to nie podejrzewała, a i tak ją ciągnęło do tego chłopaka.
-Znów się czymś przejmujesz?- zapytał, odwracając jej twarz ku swojej.
Jego błękitne tęczówki spotkały się z ciemnymi oczami dziewczyny i jakby czytając sobie w myślach doskoczyli do siebie i już mieli zacząć się całować, gdy zderzyli się nosami. Oboje zachichotali. Już miała wstać i zrobić coś do jedzenia, gdy tamten ujął jej podbródek i wpił się w jej usta.
Słońce powoli zachodziło za oknem, rzucając na nich bajeczną poświatę, kryjąc ich pod swoją pomarańczową kołdrą i przygotowując na noc chociaż ciemną dla nich świetlistą, pełną szczęścia i nadziei, że kolejny dzień będzie równie wspaniały.
Tylko dlatego, że mieli siebie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wracam z kolejnym rozdziałem tym razem trochę wcześniej :) Mam nadzieję, że nie przesłodziłam, chociaż wydaję mi się przez to co dzieje się aktualnie z Hermioną i Draco nie jest tak różowo.
Baaardzo dziękuję za komentarze wszystkim, którzy je zostawiają na tym blogu :)) Jesteście wspaniali i dzięki wam na mojej twarzy gości uśmiech. Cieszę się, jak komuś podoba się moja twórczość.
Mam nadzieję, że rozdział nie wyszedł źle. Czujcie się wolni do wyrażania swojej opinii w postaci komentarzy.    

12 komentarzy:

  1. Wow! No... Jest nieźle. Bardzo dobrze ;)
    Podoba mi się nowy wątek z narzeczoną Rona. Oj, czyżbyś szykowała jakąś akcję na ślubie? Podskakuję już z niecierpliwości ^^
    Mała uwaga: Gryfoni, Ślizgoni, Krukoni, Puchoni - wszystko z małej litery!
    I jeszcze jedno... Staraj się unikać tych przeskoków z jednej sytuacji w drugą, chodzi mi o takie przerwy:
    ***
    Ja sama tak próbowałam, ale przez to rozdziały są krótsze i za dużo wykorzystuje się pomysłów.
    To tyle.
    Życzę weny i cierpliwości.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawka, czwarta linijka - miało być, że z wielkiej litery ;) widzisz, pomieszłaś mi w głowie :D !

      Usuń
    2. Jejciu, dziękuję :)
      Co do tych wielkich liter- wiem już mi to pisałaś, ale najwidoczniej to takie przyzwyczajenie, które muszę postarać się pokonać.

      Usuń
    3. Ach, te przyzwyczajenia... Wystarczy jeden mały, niepoprawiony błąd we wczesnych latach podstawówki i to coś może zostać przez długi czas... Może nawet na zawsze. Te małe detale niszczą nam życie :))

      Usuń
  2. The Perks Of Being A Wallflower - Emma zagrała w ekranizacji tej książki :)
    co do rozdziału, wyrabiasz się :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Z każdym rozdziałem Twój styl pisania jest coraz bardziej przystępny, a pomysły coraz lepsze :) Dobrze, że Blaise się opamiętał i nie zaprzepaścił ich związku. Sądzę, że Ginny będzie o wiele bezpieczniejsza przy nim. Szkoda, że Draco nie potrafi dostrzec, że to samo tyczy się Hermiony...
    Zastanawiam się czy masz jakiś cel we wprowadzeniu nagle wątku Rona i Vanessy. Czy ich relacje będą miały znaczenie w całej historii?
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam serdecznie,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny rozdział, wg mnie wcale nie przeslodzilas :) rzeczywiście trochę szybko go napisalas, moglabys mnie zarazić tym zapałem do pisania bo u mnie z nim kiepsko.. Czekam na kolejną część ( piszę z tel więc się nie logowalam )
    Angie :*
    tytankiwschodu.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Libester Award! :)
    Więcej informacji na blogu:
    http://dzieci-ciemnosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział wprost cudowny! Dobrze, że Zabini wrócił do Ginny :) Żeby jeszcze z Draco i Hermioną się ułożyło :) Czekam na następny!! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział już czekam na kolejny <3
    Śliczna muzyka *.*
    Ponieważ twoje opowiadanie jest zachwycające to jeśli będziesz miała czas to wpadnij do mnie i przeczytaj co ja wymyśliłam, ponieważ bardzo zależy mi na twojej opinii...
    Prosiłabym również abyś informowała mnie o nowych rozdziałach na moim blogu <3
    http://givemelovemw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. nie wiem dlaczego, ale ta Vanessa wydaje mi się być nawet w porządku...
    Jak widać- wreszcie mam czas nadrobić zaległości :)
    U mnie nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń