,, Pamiętaj o tym, że człowiek się zmienia, jednak jego przeszłość nigdy.''
Becca Fitzpatrick
,,Na zawsze ponosisz odpowiedzialność za to co oswoiłeś.''
Antoine de Saint-Exupery
Hermiona długo nie mogła zasnąć po
wspólnym patrolu korytarzy z Draconem. W jej głowie w kółko
odtwarzało się wspomnienie chłopaka, który tuląc ją do siebie
zerwał z nią wszelkie kontakty.
Wiedziała, że to co zrobił było
słuszne. Nie pragnął jej narażać, ona go także. Ich bliższa
znajomość od początku była skazana na niepowodzenie. Wiedziała o
tym. Dlaczego więc wciąż czuła, jak po jej ciele rozlewa się
ciepło na myśl o pocałunkach z blondynem? Czemu wciąż gdzieś w
jej sercu tlił się promyczek nadziei? Że skoro tyle przeszli, tyle
przeszkód na swojej drodze pokonali, mogą zrobić to i teraz.
Razem.
Pokręciła głową, starając się
odgonić te beztroskie myśli.
Ich przypadek był beznadziejny.
Normalni ludzie są słabi w pojedynkę, a oni najbardziej podatni na
zranienie, narażeni na niebezpieczeństwo byli kiedy znajdowali się
obok siebie.
Wiadomo było, że Pansy najbardziej
zależało na tym by Hermiona nie zbliżała się do Dracona, ale
dziewczyna nie była przekonana, że po prostu odpuści Ginny.
Najmłodsza latorośl Weasleyów zaszła Parkinson głęboko za
skórę. Brunetka nie była z tych osób, które litowały się,
wybaczały.
Nim zdążyła się zorientować po jej
policzku popłynęła pojedyncza łza, która momentalnie zmoczyła
jej poduszkę i sprawiła, że szatynka oprzytomniała.
Pośpiesznym ruchem wytarła policzek i
spróbowała przybrać stanowczy wyraz twarzy.
Nie miała zamiaru dawać Parkinson
satysfakcji.
Nie załamie się.
*
Draco wstał wcześnie rano, poszedł
na posiłek, spędził większość czasu na boisku ale psychicznie
znajdował się zupełnie gdzie indziej. W jego głowie wciąż
majaczył obraz brązowowłosej gryfonki.
Pragnął być przy niej. Nie potrafił
samemu sobie wytłumaczyć czemu był taki słaby.
Ona miała w sobie coś co było mu
potrzebne do życia. Do wybaczenia samemu sobie i zaczęcia
wszystkiego od nowa. Czy na nowej drodze życia najlepiej nie jest
najpierw naprawić zło, które się wyrządziło? Od tego
najdrobniejszego po najcięższe grzechy?
Wiedział, jednak, że dla niej
najlepszym wyjściem było zerwanie między nimi wszelkich kontaktów.
Tylko w ten sposób mógł zapewnić
jej stosunkowe bezpieczeństwo.
Za każdym razem kiedy patrzył na
Blaisa zdawał sobie sprawę, że będzie musiał z nim odbyć
rozmowę.
Która może mu się ani trochę nie
spodobać. Draco wiedział, jak bardzo jego przyjacielowi zależy na
Ginny. Wiedział, że to co mu powie wywoła obawę i zaprzeczenie.
To wcale nie tak miało się skończyć.
Widząc szczęśliwą parę postanowił
dać im jeszcze jeden dzień radości, nadziei.
Ostatni dzień zanim zrujnuje wszystko
o czym marzyli.
*
Rudowłosa dziewczyna siedziała na
parapecie na niemal opustoszałym korytarzu. Zdawała sobie sprawę,
że oczy jej chłopaka były w niej utkwione, jak w najcenniejszym
skarbie.
Jego spojrzenie wyrażało więcej niż
tysiąc słów.
W jego ciemnych tęczówkach widziała
miłość, tęsknotę, wiarę, troskę i pożądanie.
Uśmiechnęła się szeroko do niego.
Na jej twarz opadł rudy kosmyk włosów, który on momentalnie
odgarnął. Zatrzymał dłoń na jej policzku trochę dłużej niż
to było konieczne. Zadrżała.
Kiedy opuścił dłoń poczuła
rozczarowanie.
Chyba zauważył ten błysk w jej
oczach, bo przysunął się bliżej i zaczął składać na jej szyi
pocałunki. Zachichotała i przymknęła oczy, w które raziło ją
zachodzące słońce.
Jej ręka spotkała jego. Dziewczyna
powoli wstała i zmusiła go by zrobił to samo.
-Nie możemy tak po prostu
obściskiwać się na korytarzu.- wysapała, przypominając sobie,
że ma coś takiego jak mózg, oprócz serca, które teraz tłukło
z zawrotną szybkością.
-Nikogo tu nie ma.-odparł chłopak,
, śmiejąc się z jej obaw,
Dziewczyna uderzyła go niczym mała
dziewczynka i zaczęła iść tyłem, kusząco oddalając się od
bruneta. Poszedł za nią, jak za piękną syreną. Wcale nie
musiała śpiewać, by był gotowy się dla niej utopić. Tonął w
zalewających go falach uczucia do Ginevry.
Nie musiała nic robić, a on skoczył
by za nią w płomienie, takiego samego koloru co jej długie włosy.
Nie widział świata poza nią. Była tylko ona. Jego dziewczyna,
która z każdym krokiem oddalała się od niego.
Podążał za nią, jakby być znużony
amortensją. Obsesyjnie zauroczony wszystkim co się z nią wiązało.
Dogonił Ginny i oparł jej drobne
ciało o najbliższe drzwi.
Po serii pocałunków otworzyły się,
a oni wpadli do pustej klasy.
Nie panowali nad sobą. Nie myśleli o
tym, że ich związek kiedyś mógł pozostać tylko słodko-gorzkim
wspomnieniem, które będzie ich dręczyć podczas bezsennych nocy.
Nie zważali na różnicę dzielący
ich rodziny.
Ich domy w Hogwarcie.
Ich osobowości.
Czuli się wolni od tych wszystkich
problemów otaczających ich ze wszystkich stron.
Jej dłoń wsunęła się pod jego
bluzkę. Czuł, że to była jedyna dziewczyna, która potrafiła
wzbudzić w nim to najważniejsze uczucie. Inne, odmienne. Miłość.
*
Draco nie mógł nigdzie znaleźć
Blaisa. Zniknął na całe popołudnie i wieczór. Kiedy nadeszła
noc i myślał, że wreszcie uda mu się zamienić parę zdań z
przyjacielem, on nie wrócił do dormitorium. Zniechęcony położył
się spać, wypijając przed tym Eliksir Spokojnego Snu, by móc
uwolnić się od natrętnych myśli i koszmarów. Od jakiegoś czasu
jego podświadomość wysyłała mu sygnału, że ogarnia go strach.
Strach o osoby, które stały się dla niego bliskie. Strach o
własną przyszłość.
Obudził się, przecierając oczy
rozejrzał się po dormitorium. Jego przyjaciel był już gotowy do
lekcji, wiązał starannie srebrno-zielony krawat. Rzucił prawie
niewidoczny uśmiech w stronę Dracona.
-Blaise, musimy pogadać.- wypalił
Draco, zanim zdążył się rozmyślić.
-Śmiało.- odpowiedział
natychmiast jego przyjaciel, nie wiele się zastanawiając o co może
chodzić Malfoyowi.
Blondyn wziął głęboki wdech i
przez chwilę zawiesił wzrok na chłopaku.
Czy na pewno powinien to zrobić?
Powiedzieć mu prawdę?
Tak chyba powinno być najlepiej,
prawda?
- Pansy i Daphne szantażowały
Granger i Ginny. Jednym z powodów ich nagłego zainteresowania gryfonkami jesteśmy MY.
Ciemnoskóry chłopak nagle
posmutniał. Po chwili na jego twarzy pojawił się wyraźny grymas
spowodowany gniewem.
-Rozprawię się z nimi...- zaczął
Zabini, ale Draco przerwał mu jednym ruchem ręki.
-To tylko wszystko pogorszy.
Blaise? Chyba rozumiesz do czego zmierzam?- spytał arystokrata,
podnosząc do góry jedną brew.
Dziwił się, że potrafił panować
nad swoimi emocjami, bo w środku, głęboko pod maską obojętności,
jego uczucia szalały. Psuły go psychicznie.
A to, że ich nie okazywał, było dla
niego jeszcze gorsze.
Czy znów stawał się tym samym
człowiekiem co był?
Bez emocji, bez uwidaczniania strachu czy
bólu?
Nie, tym razem działał w ten sposób,
bo pragnął czyjegoś dobra?
Czy dawniej pomyślałby o kimś innym
oprócz własnej osoby?
Blaise pokręcił stanowczo głową,
słysząc co mówi Malfoy.
W jego oczach, jednak dostrzegł
zrozumienie.
I potworne rozczarowanie. Niestety
życie nie było różowe- oboje już dawno o tym się przekonali.
-Nie wiem czy potrafię to zrobić.
To mnie zniszczy...- zaczął tłumaczyć Zabini trochę niepewnym
głosem.
Blondyn wzniósł oczu ku górze,
jakby modlił się o siłę.
-Ale może ją ocalić.
Nie dostał odpowiedzi ze strony
Blaisa.
Chłopak założył na siebie szatę i
opuścił pokój, trzaskając drzwiami.
Ten dźwięk odbił się echem po
pomieszczeniu, jakby symbolizując, że kolejna ścieżka ku
szczęśliwemu życiu została zabarykadowana.
*
Ginny nie potrafiła skupić
się na lekcjach wciąż uciekając myślami do poprzedniego
wieczoru spędzonego wraz z Blaisem. Na jej twarzy bezwiednie
pojawiał się delikatny uśmiech, a wszyscy patrzyli na nią, jak
na wariatkę.
Może nią była?
Jej dobry humor zaczął
się ulatniać, gdy zdała sobie sprawę, że Blaise ją unika.
Jakiś głosik w jej głowie
podpowiadał jej, że może chłopak tylko ją wykorzystał i nic
dla niego nie znaczy?Westchnęła, nie potrafiąc
odgonić podobnych myśli.
Szła korytarzem,
spoglądając na zakochane pary, które do złudzenia przypominały
jej ją samą i jej chłopaka. Twarz zupełnie niepodobnej do niej
brunetki zamieniła się nagle w jej,a jej partner zaczął
przypominać jej o Blaisie.
Gdzie on mógł być?
Nagle zauważyła go pośród
tłumu uczniów. Szedł sam zapewne w stronę lochów.
Zaszła bruneta od tyłu, co
sprawiło, że chłopak wystraszył się nie na żarty.
Roześmiała się, widząc
reakcje Zabiniego.
-Przepraszam cię,
Ginny. Śpieszy mi się.
Zabolał ją jego ton.
Szorstki, znudzony, zimny...
Zamrugała zdziwiona.
Czumu on zachowuję się w
ten sposób, po tym co wyprawiali wczoraj?
Kochał ją, czyż nie?
- Aż tak, żeby nie
zamienić ze mną ani jednego słowa?- spytała cicho.
-Na prawdę nie mam dla
ciebie czasu. Najlepiej będzie jeśli w ogóle zapomnisz o tym, że
ze sobą chodziliśmy. To najlepsze wyjście z obecnej sytuacji.
Poczuła gulę w gardle i
łzy napływające jej do oczu. Nie zrozumiała, jego zachowania.
Co takiego skłoniło go
do zerwania z nią?
Chłopak już chciał
odejść, ale ona złapała go za rękaw i przyciągnęła do
siebie.
-Nie odchodź.-
wymamrotała, wtulając głowę w jego tors.- Nie teraz.
Podniosła na niego wzrok
i przez chwilę zdawało jej się, że widzi w jego oczach chwilę
zwątpienia, zastanowienia. Poczuła, że całuję ją w kącik
ust.
Przymknęła powieki,
ciesząc się jego bliskością.
Nagle puścił ją i bez
słowa odszedł. Po jej ciele przeszedł dreszcz, a jej serce
przeszył lód.
Co się właściwie stało?
Zadawała sobie to pytanie, stojąc na środku korytarza, nie
zdolna do ruszenia się z miejsca.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jej, nareszcie udało mi się napisać ten rozdział. Mam nadzieję, że spodobał wam się i docenicie to, że pisałam go po nocy, byleby się wyrobić z nim.
Byłabym wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz.
Staram się nadrobić zaległości na blogach, na które zostałam zaproszona, więc jeżeli wciąż u kogoś z was nie skomentowałam jakiegoś rozdziału- przepraszam.
Fajnie piszesz - ale szkoda, że zmieniasz Harrego Pottera zamiast stworzyć własne postaci :D
OdpowiedzUsuńWow, nie wierzę *-* Ten rozdział przebija wszystko - idealny!
OdpowiedzUsuńBardzo podobały mi się opisy uczuć bohaterów i Twoje ,,złote myśli'' :D
Ale...
Wszystko było piękne - ale za piękne. Nie wiem, czy mnie zrozumiesz... Chodzi mi o to, że ten rozdział wydał mi się... tak jakby... słodki. Ucieszyłam się, kiedy pod koniec Blaise ,,rzucił'' Ginny (oczywiście zasmuciłam się, ale nie o to chodzi) bo wreszcie pojawiła się akcja i komplikacje. Utrudniaj życie bohaterom! ;)
Pozdrawiam i życzę dużo weny oraz cierpliwości!
Jeżeli ty takie rozdziały piszesz w nocy to podziwiam :) ja bym chyba zasnęła przed klawiaturą :) rozdział po prostu nic dodać, nic ująć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzięki za powiadomienie mnie o nowym wpisie - bardzo miło mi się go czytało, akurat teraz bardzo potrzebowałem tego typu opowiadania :) masz bardzo ładny styl pisania, żadnych błędów, po prostu nie ma czego się uczepic. Nie wiem co jeszcze mogę napisać, chyba tylko tyle, że czekam na dalszą część
OdpowiedzUsuńPiszę z tel więc się nie logowalam - angie
Hej, hej!
OdpowiedzUsuńTaki Blinnowski rozdział bardziej, ale i tak świetny!
Co dopiero, jak do głosu dojdzie więcej dramione!
z niecierpliwością czekam na cd!
Świetny. Opis uczuć oraz wszystkich tych emocji wyszedł Ci naprawdę rewelacyjnie. Przyzna się tylko, że nie bardzo rozumiem ich zachowanie. Dziwi mnie, że nie próbują z ty walczyć tylko od razu się poddają niszcząc szczęście swoje i innych. Dlatego ciekawa jestem jak to rozwiniesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
DiaMent.
Uczucia, uczucia, uczucia.
OdpowiedzUsuńBravo!
Rozdział pisany nocą, podziwiam.
Dlaczego on ją zostawił? Znaczy wiem że dla jej bezpieczeństwa i w ogóle , ale dlaczego? :( Rozdział wspaniały i czekam na następny :D
OdpowiedzUsuń