niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział XXVI- Czas rozstań

,, Pamiętaj o tym, że człowiek się zmienia, jednak jego przeszłość nigdy.''
Becca Fitzpatrick

,,Na zawsze ponosisz odpowiedzialność za to co oswoiłeś.''
Antoine de Saint-Exupery

Hermiona długo nie mogła zasnąć po wspólnym patrolu korytarzy z Draconem. W jej głowie w kółko odtwarzało się wspomnienie chłopaka, który tuląc ją do siebie zerwał z nią wszelkie kontakty.
Wiedziała, że to co zrobił było słuszne. Nie pragnął jej narażać, ona go także. Ich bliższa znajomość od początku była skazana na niepowodzenie. Wiedziała o tym. Dlaczego więc wciąż czuła, jak po jej ciele rozlewa się ciepło na myśl o pocałunkach z blondynem? Czemu wciąż gdzieś w jej sercu tlił się promyczek nadziei? Że skoro tyle przeszli, tyle przeszkód na swojej drodze pokonali, mogą zrobić to i teraz. Razem.
Pokręciła głową, starając się odgonić te beztroskie myśli.
Ich przypadek był beznadziejny. Normalni ludzie są słabi w pojedynkę, a oni najbardziej podatni na zranienie, narażeni na niebezpieczeństwo byli kiedy znajdowali się obok siebie.
Wiadomo było, że Pansy najbardziej zależało na tym by Hermiona nie zbliżała się do Dracona, ale dziewczyna nie była przekonana, że po prostu odpuści Ginny. Najmłodsza latorośl Weasleyów zaszła Parkinson głęboko za skórę. Brunetka nie była z tych osób, które litowały się, wybaczały.
Nim zdążyła się zorientować po jej policzku popłynęła pojedyncza łza, która momentalnie zmoczyła jej poduszkę i sprawiła, że szatynka oprzytomniała.
Pośpiesznym ruchem wytarła policzek i spróbowała przybrać stanowczy wyraz twarzy.
Nie miała zamiaru dawać Parkinson satysfakcji.
Nie załamie się.
*
Draco wstał wcześnie rano, poszedł na posiłek, spędził większość czasu na boisku ale psychicznie znajdował się zupełnie gdzie indziej. W jego głowie wciąż majaczył obraz brązowowłosej gryfonki.
Pragnął być przy niej. Nie potrafił samemu sobie wytłumaczyć czemu był taki słaby.
Ona miała w sobie coś co było mu potrzebne do życia. Do wybaczenia samemu sobie i zaczęcia wszystkiego od nowa. Czy na nowej drodze życia najlepiej nie jest najpierw naprawić zło, które się wyrządziło? Od tego najdrobniejszego po najcięższe grzechy?
Wiedział, jednak, że dla niej najlepszym wyjściem było zerwanie między nimi wszelkich kontaktów.
Tylko w ten sposób mógł zapewnić jej stosunkowe bezpieczeństwo.
Za każdym razem kiedy patrzył na Blaisa zdawał sobie sprawę, że będzie musiał z nim odbyć rozmowę.
Która może mu się ani trochę nie spodobać. Draco wiedział, jak bardzo jego przyjacielowi zależy na Ginny. Wiedział, że to co mu powie wywoła obawę i zaprzeczenie. To wcale nie tak miało się skończyć.
Widząc szczęśliwą parę postanowił dać im jeszcze jeden dzień radości, nadziei.
Ostatni dzień zanim zrujnuje wszystko o czym marzyli.
*
Rudowłosa dziewczyna siedziała na parapecie na niemal opustoszałym korytarzu. Zdawała sobie sprawę, że oczy jej chłopaka były w niej utkwione, jak w najcenniejszym skarbie.
Jego spojrzenie wyrażało więcej niż tysiąc słów.
W jego ciemnych tęczówkach widziała miłość, tęsknotę, wiarę, troskę i pożądanie.
Uśmiechnęła się szeroko do niego. Na jej twarz opadł rudy kosmyk włosów, który on momentalnie odgarnął. Zatrzymał dłoń na jej policzku trochę dłużej niż to było konieczne. Zadrżała.
Kiedy opuścił dłoń poczuła rozczarowanie.
Chyba zauważył ten błysk w jej oczach, bo przysunął się bliżej i zaczął składać na jej szyi pocałunki. Zachichotała i przymknęła oczy, w które raziło ją zachodzące słońce.
Jej ręka spotkała jego. Dziewczyna powoli wstała i zmusiła go by zrobił to samo.
-Nie możemy tak po prostu obściskiwać się na korytarzu.- wysapała, przypominając sobie, że ma coś takiego jak mózg, oprócz serca, które teraz tłukło z zawrotną szybkością.
-Nikogo tu nie ma.-odparł chłopak, , śmiejąc się z jej obaw,
Dziewczyna uderzyła go niczym mała dziewczynka i zaczęła iść tyłem, kusząco oddalając się od bruneta. Poszedł za nią, jak za piękną syreną. Wcale nie musiała śpiewać, by był gotowy się dla niej utopić. Tonął w zalewających go falach uczucia do Ginevry.
Nie musiała nic robić, a on skoczył by za nią w płomienie, takiego samego koloru co jej długie włosy. Nie widział świata poza nią. Była tylko ona. Jego dziewczyna, która z każdym krokiem oddalała się od niego.
Podążał za nią, jakby być znużony amortensją. Obsesyjnie zauroczony wszystkim co się z nią wiązało.
Dogonił Ginny i oparł jej drobne ciało o najbliższe drzwi.
Po serii pocałunków otworzyły się, a oni wpadli do pustej klasy.
Nie panowali nad sobą. Nie myśleli o tym, że ich związek kiedyś mógł pozostać tylko słodko-gorzkim wspomnieniem, które będzie ich dręczyć podczas bezsennych nocy.
Nie zważali na różnicę dzielący ich rodziny.
Ich domy w Hogwarcie.
Ich osobowości.
Czuli się wolni od tych wszystkich problemów otaczających ich ze wszystkich stron.
Jej dłoń wsunęła się pod jego bluzkę. Czuł, że to była jedyna dziewczyna, która potrafiła wzbudzić w nim to najważniejsze uczucie. Inne, odmienne. Miłość.
*
Draco nie mógł nigdzie znaleźć Blaisa. Zniknął na całe popołudnie i wieczór. Kiedy nadeszła noc i myślał, że wreszcie uda mu się zamienić parę zdań z przyjacielem, on nie wrócił do dormitorium. Zniechęcony położył się spać, wypijając przed tym Eliksir Spokojnego Snu, by móc uwolnić się od natrętnych myśli i koszmarów. Od jakiegoś czasu jego podświadomość wysyłała mu sygnału, że ogarnia go strach. Strach o osoby, które stały się dla niego bliskie. Strach o własną przyszłość.
Obudził się, przecierając oczy rozejrzał się po dormitorium. Jego przyjaciel był już gotowy do lekcji, wiązał starannie srebrno-zielony krawat. Rzucił prawie niewidoczny uśmiech w stronę Dracona.
-Blaise, musimy pogadać.- wypalił Draco, zanim zdążył się rozmyślić.
-Śmiało.- odpowiedział natychmiast jego przyjaciel, nie wiele się zastanawiając o co może chodzić Malfoyowi.
Blondyn wziął głęboki wdech i przez chwilę zawiesił wzrok na chłopaku.
Czy na pewno powinien to zrobić? Powiedzieć mu prawdę?
Tak chyba powinno być najlepiej, prawda?
- Pansy i Daphne szantażowały Granger i Ginny. Jednym z powodów ich nagłego zainteresowania gryfonkami jesteśmy MY.
Ciemnoskóry chłopak nagle posmutniał. Po chwili na jego twarzy pojawił się wyraźny grymas spowodowany gniewem.
-Rozprawię się z nimi...- zaczął Zabini, ale Draco przerwał mu jednym ruchem ręki.
-To tylko wszystko pogorszy. Blaise? Chyba rozumiesz do czego zmierzam?- spytał arystokrata, podnosząc do góry jedną brew.
Dziwił się, że potrafił panować nad swoimi emocjami, bo w środku, głęboko pod maską obojętności, jego uczucia szalały. Psuły go psychicznie.
A to, że ich nie okazywał, było dla niego jeszcze gorsze.
Czy znów stawał się tym samym człowiekiem co był?
Bez emocji, bez uwidaczniania strachu czy bólu?
Nie, tym razem działał w ten sposób, bo pragnął czyjegoś dobra?
Czy dawniej pomyślałby o kimś innym oprócz własnej osoby?
Blaise pokręcił stanowczo głową, słysząc co mówi Malfoy.
W jego oczach, jednak dostrzegł zrozumienie.
I potworne rozczarowanie. Niestety życie nie było różowe- oboje już dawno o tym się przekonali.
-Nie wiem czy potrafię to zrobić. To mnie zniszczy...- zaczął tłumaczyć Zabini trochę niepewnym głosem.
Blondyn wzniósł oczu ku górze, jakby modlił się o siłę.
-Ale może ją ocalić.
Nie dostał odpowiedzi ze strony Blaisa.
Chłopak założył na siebie szatę i opuścił pokój, trzaskając drzwiami.
Ten dźwięk odbił się echem po pomieszczeniu, jakby symbolizując, że kolejna ścieżka ku szczęśliwemu życiu została zabarykadowana.
                                                                                 *
Ginny nie potrafiła skupić się na lekcjach wciąż uciekając myślami do poprzedniego wieczoru spędzonego wraz z Blaisem. Na jej twarzy bezwiednie pojawiał się delikatny uśmiech, a wszyscy patrzyli na nią, jak na wariatkę.
Może nią była?
Jej dobry humor zaczął się ulatniać, gdy zdała sobie sprawę, że Blaise ją unika.
Jakiś głosik w jej głowie podpowiadał jej, że może chłopak tylko ją wykorzystał i nic dla niego nie znaczy?Westchnęła, nie potrafiąc odgonić podobnych myśli.
Szła korytarzem, spoglądając na zakochane pary, które do złudzenia przypominały jej ją samą i jej chłopaka. Twarz zupełnie niepodobnej do niej brunetki zamieniła się nagle w jej,a jej partner zaczął przypominać jej o Blaisie.
Gdzie on mógł być?
Nagle zauważyła go pośród tłumu uczniów. Szedł sam zapewne w stronę lochów.
Zaszła bruneta od tyłu, co sprawiło, że chłopak wystraszył się nie na żarty.
Roześmiała się, widząc reakcje Zabiniego.
-Przepraszam cię, Ginny. Śpieszy mi się.
Zabolał ją jego ton. Szorstki, znudzony, zimny...
Zamrugała zdziwiona.
Czumu on zachowuję się w ten sposób, po tym co wyprawiali wczoraj?
Kochał ją, czyż nie?
- Aż tak, żeby nie zamienić ze mną ani jednego słowa?- spytała cicho.
-Na prawdę nie mam dla ciebie czasu. Najlepiej będzie jeśli w ogóle zapomnisz o tym, że ze sobą chodziliśmy. To najlepsze wyjście z obecnej sytuacji.
Poczuła gulę w gardle i łzy napływające jej do oczu. Nie zrozumiała, jego zachowania.
Co takiego skłoniło go do zerwania z nią?
Chłopak już chciał odejść, ale ona złapała go za rękaw i przyciągnęła do siebie.
-Nie odchodź.- wymamrotała, wtulając głowę w jego tors.- Nie teraz.
Podniosła na niego wzrok i przez chwilę zdawało jej się, że widzi w jego oczach chwilę zwątpienia, zastanowienia. Poczuła, że całuję ją w kącik ust.
Przymknęła powieki, ciesząc się jego bliskością.
Nagle puścił ją i bez słowa odszedł. Po jej ciele przeszedł dreszcz, a jej serce przeszył lód.
Co się właściwie stało? 
 Zadawała sobie to pytanie, stojąc na środku korytarza, nie zdolna do ruszenia się z miejsca.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jej, nareszcie udało mi się napisać ten rozdział. Mam nadzieję, że spodobał wam się i docenicie to, że pisałam go po nocy, byleby się wyrobić z nim.
Byłabym wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz.
Staram się nadrobić zaległości na blogach, na które zostałam zaproszona, więc jeżeli wciąż u kogoś z was nie skomentowałam jakiegoś rozdziału- przepraszam.

8 komentarzy:

  1. Fajnie piszesz - ale szkoda, że zmieniasz Harrego Pottera zamiast stworzyć własne postaci :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, nie wierzę *-* Ten rozdział przebija wszystko - idealny!
    Bardzo podobały mi się opisy uczuć bohaterów i Twoje ,,złote myśli'' :D
    Ale...
    Wszystko było piękne - ale za piękne. Nie wiem, czy mnie zrozumiesz... Chodzi mi o to, że ten rozdział wydał mi się... tak jakby... słodki. Ucieszyłam się, kiedy pod koniec Blaise ,,rzucił'' Ginny (oczywiście zasmuciłam się, ale nie o to chodzi) bo wreszcie pojawiła się akcja i komplikacje. Utrudniaj życie bohaterom! ;)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny oraz cierpliwości!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli ty takie rozdziały piszesz w nocy to podziwiam :) ja bym chyba zasnęła przed klawiaturą :) rozdział po prostu nic dodać, nic ująć :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za powiadomienie mnie o nowym wpisie - bardzo miło mi się go czytało, akurat teraz bardzo potrzebowałem tego typu opowiadania :) masz bardzo ładny styl pisania, żadnych błędów, po prostu nie ma czego się uczepic. Nie wiem co jeszcze mogę napisać, chyba tylko tyle, że czekam na dalszą część
    Piszę z tel więc się nie logowalam - angie

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, hej!

    Taki Blinnowski rozdział bardziej, ale i tak świetny!
    Co dopiero, jak do głosu dojdzie więcej dramione!

    z niecierpliwością czekam na cd!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny. Opis uczuć oraz wszystkich tych emocji wyszedł Ci naprawdę rewelacyjnie. Przyzna się tylko, że nie bardzo rozumiem ich zachowanie. Dziwi mnie, że nie próbują z ty walczyć tylko od razu się poddają niszcząc szczęście swoje i innych. Dlatego ciekawa jestem jak to rozwiniesz.
    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uczucia, uczucia, uczucia.
    Bravo!
    Rozdział pisany nocą, podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego on ją zostawił? Znaczy wiem że dla jej bezpieczeństwa i w ogóle , ale dlaczego? :( Rozdział wspaniały i czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń