wtorek, 7 stycznia 2014

Miniaturka Draco/Astoria

Miniaturka Drastoria
Ciemnowłosa, zgrabna dziewczyna siedziała na białym nowoczesnym fotelu w przestronnym mieszkaniu i patrzyła się na widok, który rozciągał się za wielkim oknem. Jasne telewizory z głupowatymi reklamami i światła palące się w licznych miejskich wieżowcach raziły ją po oczach.
Nowy Jork.
To tam Astoria Greengrass uciekła po skończeniu szkoły. Chciała zobaczyć, jak wygląda życie z dala od czarodziejskiego świata, z dala od Wielkiej Brytanii. Nigdy nie była specjalnie utalentowaną czarownicą i rodzice krzyczeli na nią za każdą pomyłkę. Pod tą presją wcale nie czuła się zmotywowana do działania, a raczej osaczona z każdej strony. Czuła, że musi zmienić coś w swoim życiu, że to co miała na wyciągnięcie ręki nie było tym czego skrycie pragnęła.
Wystarczająco wiele nasłuchała się strasznych historii podczas Bitwy, kiedy rodzice, ukryli ją z dala od Hogwartu, bo była według nich za młoda by walczyć. I nie chciała żyć w takim miejscu.
Nie miała za złe swoim rodzicielom, że nie dopuścili do jej udziału w wojnie.
Nigdy nie była odważnym typem, a szczerze wątpiła w to, że mogłaby ją przeżyć.
Jej starsza siostra, od razu po zdaniu egzaminów wyszła za jakiegoś przystojnego mężczyznę, arystokratę o wysokiej pozycji w Ministerstwie i zaczęła żyć według zasad rodziny.
Ona nie potrafiła. Od dwóch lat przebywała w Stanach Zjednoczonych.
Skierowała się do kuchni, gdzie na blacie stał kubek z płynną czekoladą, która zdążyła już trochę ostygnąć Nadawała się idealnie do picia. Usiadła na wysokim barowym stołku i zaczęła sączyć słodkawy napój.
Zupełnie nieświadomie wróciła myślami do ciągu wydarzeń sprzed paru miesięcy.

Był środek lata. Szukając trochę rozrywki i odpoczynku umówiła się z koleżankami ze studiów prawniczych na Coney Island.
Kiedy w końcu tam dotarła była oczarowana widokiem, który zastała.
Słońce górowało wysoko na niebie, sprawiając, że woda nabrała pięknego blasku. Ludzie wokół niej śmiali się, rozmawiali i plażowali.
Wyjęła z podręcznej torby, dotykowy telefon, którym dość szybko nauczyła się posługiwać
Tak, jak myślała po odblokowaniu komórki, zauważyła, że przyjaciółki przysłały jej smsa, że się spóźnią. Była do tego przyzwyczajona.
Jej znajome chyba nie zapoznały się ze słowem ,,punktualność''.
Zdjęła klapki i przeszła się kawałek brzegiem morza cały czas podziwiając okolicę.
Nagle jej wzrok przyciągnął jasnowłosy chłopak siedzący samotnie na ręczniku. Wyglądał dziwnie znajomo.
Po przyjrzeniu się mężczyźnie trochę dokładniej, w jej głowie zamajaczyło wspomnienie wysokiego ślizgona, o jasnych platynowych włosach i stalowych tęczówkach.
Czy to możliwe, że i ona i Draco Malfoy przeprowadzili się w to samo miejsce?
-Astrorio, przestań wymyślać- zganiła samą siebie, odwracając wzrok w inną stronę.- To skrajnie niemożliwe!
Zaczęła iść dalej, podnosząc lekko do góry swoją zwiewną suknię, by jej nie zamoczyć.
Kiedy poczuła na swoim ramieniu stanowczy uścisk, momentalnie się odwróciła i ku swojemu zaskoczeniu ujrzała przed sobą faceta, którego parę razy już widziała w Hogwarcie.
Który jako nieliczny nastolatek został śmierciożercą. Chłopaka, który skrycie podobał się jej siostrze.
Wyglądał inaczej.
Prawie białe włosy młodego Malfoya trochę ściemniały, blada cera była przeszłością. Chłopak był równo opalony i po prostu promieniał.
-Czy my się przepadkiem nie znamy?- spytał, przymrużając lekko oczy.- Przepraszam za to pytanie, ciekawość wzięła górę.
Obdarzył ją uśmiechem, przy okazji pokazując śnieżno-białe zęby.
Astoria zaczynała rozumieć co Daphne i reszta ślizgonek w nim widziały.
Ale czy to nie był ten nieprzyjemny typ? Wredny i zawzięty?
Teraz wydawał się zupełnie inny.
-Draco? Draco Malfoy?- spytała, a kiedy tamten na poły zdziwiony na poły dumny ze swojej niezawodnej pamięci pokiwał głową.- Jestem Astoria Greengrass.
Blondyn podał jej rękę i kiedy ona odwzajemniła gest uścisnął ją stanowczo, ale nie za mocno.
Moi kumple poszli po coś do picia, ale myślę, że nawet nie zauważą, jak na chwilę zniknę.- mrugnął do dziewczyny- Chodź.
Wziął ją pod rękę i zaczęli rozmowę. Opowiedziała mu, jak znalazła się w Ameryce, a on zrobił to samo. Okazało się, że po Bitwie zrozumiał, że popełnił wiele błędów. To, że dołączył do szeregów Voldemorta i wszystko czego był świadkiem dało mu do myślenia. Astoria zaczynała naprawdę mu współczuć. Jej rodzina nie należała do śmierciożerców, ale skrycie popierała tego czarodzieja. Ona sama starała się o tym nie myśleć. Niestety to nie sprawiało, że problem znikał. Kiedy została zapytana przez starsze ślizgonki co o tym sądzi, odpowiedziała, że jest za Czarnym Panem. Chyba wszyscy uczniowie Domu Węża przez poglądy rodziców mieli złe pojęcie na ten temat. Może właśnie dlatego oboje żyli teraz w świecie mugoli? Chcieli wiedzieć dlaczego ich rodziny tak ich nienawidziły. Oboje, wciąż nie mogli znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Z każdą minutą ich rozmowa stawała się ciekawsza, z każdą sekundą coraz bardziej zaczynali się rozumieć. W pewnym momencie oboje zapomnieli, że powinni odnaleźć swoich znajomych, zajęci sobą. Wspominali stare czasy, śmiejąc się z tego jakimi ludźmi byli. Wydawało im się, jakby czas się dla nich zatrzymał. Niespodziewanie obok nich przebiegł jakiś dzieciak, potknął się o wystający kamień i wylał wodę z kubełka, który dzierżył w swoich maleńkich dłoniach. Zaczął płakać. Zanim panna Greengrass zdążyła jakoś zareagować, Draco podbiegł do chłopca i zaczął go uspokajać. Na jej twarz wypłynął szeroki uśmiech, gdy usłyszała słowa arystokraty:
-Dawaj mały, wstawaj.- powiedział, łapiąc go za ręce.- Życie daje po dupie każdemu, ale to nie powód by leżeć na ziemi i czekać na zbawienie.
Dziecko się roześmiało i wtuliło w blondyna, który zdziwiony lekko poklepał go po plecach.
-Steve!- usłyszeli jakiś krzyk i zgodnie się obrócili. W ich stronę biegła kobieta w średnim wieku o burzy brązowych loków.- Niech pan zostawi moje maleństwo!
Astoria wytrzeszczyła oczy. Czy ta kobieta mówiła serio? Ona nie pilnowała swojego syna, a Malfoy, który z jakiegoś powodu pomógł mu wstać zostaje obwiniany.?
Matka wyrwała dziecko z objęć blondyna i zostawiła tą dwójkę samą. Jednak była ślizgonka nie zamierzała tak tego zostawić.
Spróbowała dogonić kobietę, ale potknęła się o własną suknię i byłaby upadła na mokry piasek, gdyby nie to, że ktoś ją złapał. Zamknęła oczy, próbując nie koncentrować się na mocnych, męskich perfumach, które mimo skwaru, wciąż ładnie pachniały.
Otworzyła powieki i odwróciwszy głowę, napotkała szare tęczówki Dracona.
- Em, dzięki.- powiedziała, odsuwając się od niego, w myślach modląc się by nie zauważył, jak jego bliskość na nią wpłynęła.
Poprawiła ramiączko ubrania, które ku jej niezadowolenie opadło. Chłopak szybko pozbierał to co wypadło z jej torby i wsadził na miejsce, gdy ona stała unieruchomiona przez szok
-Rumienisz się, złotko.- powiedział, uśmiechając się kpiarsko.
Kobieta wiedziona impulsem walnęła go w ramię, niemalże pieszczotliwie.
Blondyn jęknął i zabrał torbę Astorii, rzucając ją gdzieś na piasek. Podniósł szatynkę swoimi silnymi dłońmi i niosąc niczym pannę młodą, wrzucił prosto do morza.
Dziewczyna instynktownie zamknęła oczy i przestała słyszeć hałasy dobiegające z plaży.
Odbiła się lekko stopami od dna i wypłynęła na powierzchnie całkowicie przemoczona.
Pierwszym widokiem, jaki zastała po wynurzaniu był Draco siedzący przy brzegu z wyprostowanymi nogami, zaśmiewający się z niej.
Żwawym krokiem przemierzyła dzielącą ich odległość i po wymamrotaniu czegoś w stylu ,, Już ja ci dam popalić..'', złapała go za nogi i pomimo jego protestów, wciągnęła tego zwyrodnialca do wody. Blondyn wpadł do morza z głośnym pluskiem. Astoria zaczęła zanosić się śmiechem, ale po chwili poczuła uścisk na nadgarstku i sama siedziała po szyję w wodzie.
Znowu znajdowali się bardzo blisko siebie. Uczęszczali do tej samej szkoły. Ba! Byli w tym samym domu, a nigdy normalnie nie porozmawiali. Czasami widywała, jak jej siostra próbuje do niego zagadać, ale młodsza latorośl Greengrassów nie miała na to odwagi, a przede wszystkim ochoty.
Teraz, jednak wiele się zmieniło. Od dawna nie była na żadnej randce, a on wydawał się świetnym facetem, mimo burzliwej przeszłości. Zapominając o czekających na nich znajomych, o tym, że właściwie mało o sobie wiedzą, o tym jakie może to wywołać reakcje, przybliżyli się do siebie i złączyli usta w pocałunku.
Astorię przeszedł przyjemny dreszcz, kiedy wspominała, jak przyjemnie było stać w zimnej wodzie, całując rozgrzanego od słońca blondyna. Nie myślała, wtedy o tym co będzie potem. Zawsze żyła chwilą, nie potrafiła zastanawiać się czy coś jest dla niej dobre czy złe. I nie chciała wiedzieć, że robi błąd. Dla niej było to kolejne przeżycie, które będzie mogła miło wspominać.
Słońce zaczynało powoli zachodzić, a niebo tracić swą niebieską barwę. Dziewczyna szła opatulona w ręcznik, a Malfoy niósł jej torbę. Dotarli na parking i już myślała, że odda jej rzeczy i się zmyje, ale on niewiele mówiąc wsunął do jej dłoni karteczkę z numerem telefonu. Nie powiedział ani ,,Do widzenia'' czy ,,do szybkiego zobaczenia'', tylko odszedł od niej z lekkim uśmiechem na twarzy.
Wsiadł na motor, nie założył kasku i odjechał zostawiając samą dziewczynę, która za żadne skarby nie potrafiła wymazać z pamięci jego wizerunku.
Po tym dziwacznym spotkaniu chodziła na studia, wykonywała wszystkie codzienne czynności, jakby nic się nie wydarzyło. Ale na jej twarzy, wciąż czaił się radosny uśmiech i nadzieja, że zaczyna się coś pięknego.W końcu nie wytrzymała i zadzwoniła do niego. Zaczęli się spotykać. Oboje zdawali się świetnie siebie rozumieć i działali na siebie, jak pewnego rodzaju lek, ale i narkotyk.
W swoim towarzystwie ich wszystkie smutki gdzieś znikały, ale kiedy nie byli w pobliżu siebie wariowali, tęsknili, nie potrafili się na niczym skupić...

Do umysłu Astorii wdarło się to słodko-gorzkie wspomnienie, które zaważyło na jej życiu.
Powód dla którego siedzi sama w ten chłodny jesienny wieczór zamiast tulić do siebie ukochanego...

Draco pojawił się na ulicy przed jej domem niesamowicie punktualny. Ubrany w ciemny garnitur, dzierżący w rękach bukiet czerwonych róż zapakowanych w szmaragdowy papier.
Podeszła do niego na swoich wysokich szpilkach i pocałowała go namiętnie.
Kiedy się od niego odsunęła, zobaczyła, że były ślizgon lustruje ją od góry do dołu.
Była ubrana w ciemną sukienkę sięgającą przed kolana, a jej brązowe włosy opadały falami na opalone ramiona. Malfoy podał jej rękę i zaprowadził ją do czarnego, ekskluzywnego samochodu. Uśmiechnęła się z aprobatą i gdy ten otworzył jej drzwi, usiadła na skórzanym, białym fotelu. Okazało się, że Draco był dobrym kierowcą. Mimo ogromnego ruchu, dość sprawnie dotarł do restauracji.Wnętrze pomieszczenia ją oczarowało. Ściany były białe w czarne wzory, kręcące ósemki niczym węże. Z sufity zwisały piękne żyrandole,a podłoga była wyłożona jasnymi drewnianymi panelami. Barman zaprowadził ich do stolika przy oknie, na którym stała samotna świeca i dwa nakrycia. Idealnie.
Usiedli do stołu i zaczęli dzielić się swoimi niedawnymi przeżyciami. Kiedy dziewczyna zapytała go czy w pracy wszystko się układa, potarł brodę i unikając odpowiedzi, rzekł:
-Wiesz, trochę z tymi dokumentami mam problemów...
Złapała go za rękę i powiedziała, by wyznał jej coś więcej. Martwiła się, że może firma, w której pracuje chce go wywalić?
On, jednak milczał. Resztę kolacji zjedli w ciszy, patrząc przez okna, na przechodzących ludzi.
Po zjedzonym posiłku wyszli na dwór. Chłodnawy wietrzyk muskał ich skórę, gdy szli w stronę zaparkowanego niedaleko samochodu. W pewnym momencie Astoria zaproponowała, by wybrali się jeszcze do kina. Cały seans siedziała wtulona w blondyna i oglądała piękną komedie romantyczną. Film skończył się późną nocą. Wyszli na ulice i pogrążeni rozmową przeszli się chwile bardziej opustoszałymi uliczkami, szukając spokoju, z dala od nocnego życia. Nie zorientowali się, nawet kiedy zagalopowali się do ślepej uliczki. Chcieli zawrócić, ale nagle szatynka zauważyła przerażone spojrzenie blondyna, a chwilę potem poczuła zdotyk czegoś zimnego na szyi.
Czy to możliwe, że to był...nóż?
Dopiero w tej sytuacji dziewczyna sobie przypomniała, gdzie się znajdowali. Przy banku.
-Nie ruszaj się.- powiedział do niej rabuś.
Poczuła, jak zimny dreszcz przebiega po jej plecach. W oddali dosłyszała dźwięk syreny. Policja się zbliżała.
Przestraszony przestępca zerwał z twarzy kominiarkę i wsadził ją na głowę Dracona i wcisnął mu część pieniędzy. Schował scyzoryk do kieszeni. Zaczął uciekać w tylko sobie znanym kierunku.
Malfoy rzucił się zanim biegiem, dosięgając różdżki.
-Drętwota!- wrzasnął, a zaklęcie świsnęło obok przestępcy.
Ona patrzyła na tą scenę, nie potrafiąc w żaden sposób zareagować. Złodziej przyśpieszył i zniknął za zakrętem, a drogę arystokracie zagrodził wóz policyjny.
Draconowi w kominiarce rabusia i z workiem pieniędzy.
A problem z kamerami na pewno rozwiązał ten wstrętny zbir i nigdzie nie było dowodu, że ślizgon jest nie winny.
Śladów palców zapewne też nie zostawił, bo miał rękawiczki. Chociaż musiała przyznać, że ni była tego pewna...Widziała, jak wsadzali jej ukochanego do auta, zakładając na jego ręce kajdany.
Nie wiedziała ile dostał kary, ale z pewnością go nie uniewinnili.
Zresztą nie była pewna czy by się przyznał, że to nie on.
Och dlaczego chociaż nie wyrzucił tych brudnych pieniędzy?!
Parę razy mówił jej, że ma wyrzuty sumienia, że nie trafił do Azkabanu.
Uniknął tamtej kary, ale został zatrzymany za kradzież.
Wróciła do domu, trzymając się, jak najdalej ulicy na której pojawili się policjanci.
Zawsze tak robiła. Ratowała swoją skórę. Była ślizgonką, prawda?

Na to wspomnienie po policzku dziewczyny spłynęła pojedyncza łza. Za każdym razem, gdy sobie przypominała tamto zdarzenie i jej własną reakcję, płakała. Była wtedy w szoku, brakowało jej odwagi. Nie myślała logicznie.
Nieświadomie zaczęła się zastanawiać czy kiedykolwiek jej wybaczy? Czy cieszył się, że z nią wszystko w porządku czy miał do niej żal?
Przez okno w kuchni wleciała do pomieszczenia brązowa sówka, dzierżąca zapieczętowany list.
Droga Panno Greengrass!- poczęła czytać,czując, że może pojawiła się nadzieja:
Pan Draco Malfoy po wojnie bardzo pomógł Ministerstwu i widocznie zmienił postępowanie. Jego matka zastanawiała się co się działo i zwróciła naszą uwagę na ten nagły brak kontaktu z jej synem.
Dowiedzieliśmy się o aresztowaniu.
Moi ludzie aportowali się do celi, a on dał im wspomnienie. Pomajstrowaliśmy trochę z pamięcią tych mugoli, którzy odpowiadają za panowanie nad porządkiem w ich świecie i uwolniliśmy go. Chciałem by pani o tym wiedziała i dłużej się nie zamartwiała. Pan Malfoy od razu spytał gdzie się pani podziewa, a ja skojarzyłem fakty.
Minister Kingsley Shacklebolt

Poczuła, jak radość i ulga zaczynają ogarniać całe jej ciało, opuściła list i zasłoniła rękoma twarz. Była gorąca, a z jej oczu znów ciekły łzy. Tym razem ze szczęścia.
Do jej uszu dobiegł dźwięk dzwonka od drzwi, przedzierając się przez natłok myśli krążących w jej głowie.
Szybko otworzyła je zupełnie nie zwracając uwagi na to, że zapewne wygląda tragicznie.
Uszczypnęła się w ramię. Pomrugała.
Naprawdę tam stał.
Jej Draco.
Wolny.
W ciemnym garniturze z czerwonymi różami.
Zupełnie, jak dawniej.

Rzuciła się w jego ramiona i oboje trwali unieruchomieni w silnym uścisku i przez najbliższe parę minut nie mieli zamiaru się odzywać, odsuwać od siebie...Cieszyli się tą chwilą ze sobą.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jest moja pierwsza w życiu miniaturka. Nie wiem, jak to wyszło. Mi osobiście ta akcja z policją wydaję się wyjątkowo naiwna, ale reszta mi się podoba. Dajcie znać co sądzicie :)
Dziękuję za nominacje do Liebster Award Sekretnej :))
Lekko inspirowałam się tą piosenką, ale na koniec wyszło, że zupełnie nie pasuje xD :

6 komentarzy:

  1. I like it :D
    fajna piosenka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach.. jak ty piszesz
    Piosenka świetna :)
    Wszystko jest jak najbardziej genialne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytało mi się... ciężko. Rzeczywiście, akcja z policją trochę naciągana :D Ale ogólnie, mimo że nie przepadam za tą parą, wyszło nawet dobrze ;)
    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznaje rację Dia Ment, miniaturkę ciężko się czytało ale czy tak jest fajna i czekam na kolejną :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się spodobało. Masz lekki styl pisania, co bardzo lubię, więc na pewno będę wpadać częściej. A ja zapraszam do mnie na switchfine.
    Switch

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja kocham ten parring <3 A twój styl pisania mnie oczarował. Wszystko takie zgrane i przemyślane. Chciałabym czytać o nich bez końca!

    OdpowiedzUsuń