sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział XXV- Zdrajczyni

Fragment z pairingiem Lunaville lub Nuna ( jak zwał tak zwał)
dedykuję Veronice Avedian,

*
,,Obiecaj mi, że zawsze będziesz pamiętał o tym, że jesteś bardziej odważny niż w to wierzysz,
silniejszy niż ci się wydaję i bardziej mądry niż myślisz.''
Alan Aleksandre Milne ( Kubuś Puchatek :))

Nadeszła sobota. Ginny pospałaby sobie pewnie trochę dłużej, gdyby nie to, że Hermiona stała nad nią i potrząsała jej ramieniem, by wstała. Rudowłosa jęknęła i zakryła głowę poduszką, którą Panna Granger jej po chwili wyrwała i brutalnie wyciągnęła przyjaciółkę z łóżka, stawiając na nogi.
Ruda trochę się chwiała, nie do końca przebudzona, ale stała.
Kiedy najmłodszej latorośli Weasleyów w końcu udało się otworzyć wciąż zamknięte powieki, spiorunowała wzrokiem Hermionę i sięgnęła po poduszkę, która leżała teraz na pościeli i rzuciła nią z całej siły w starszą Gryfonkę. Potem wyszła do łazienki, głośno trzaskając drzwiami.
Zastanawiające było to skąd miała siłę na wykonanie tych czynności skoro była taka zmęczona?
Granger cicho się roześmiała.
Pamiętała, że po śniadaniu ma iść do Hogsmeade razem z Draconem, Daphne i Blaisem.
Jak to powiedzieć Ginny? Miała nadzieję, że się nie obrazi za to, że ją zostawia.
Minęło parę minut i w dormitorium ponownie pojawiła się jej przyjaciółka- już ubrana i umalowana, czesała pośpiesznie skołtunione rude włosy.
-Po co mnie tak wcześnie obudziłaś?- zapytała, przeglądając się w swoim własnym lusterku.- Zjadłabym w Hogsmeade. Blaise zaprosił mnie na drugie śniadanie do jednej z kawiarenek.
Hermiona zdziwiła się, myślała, że Zabini miał iść z nią, Malfoyem i Greengrass. Najwidoczniej zaszła zmiana planów. Zrobiło jej się trochę przykro, mimo że miała z kim iść do Hogsmeade, że jej przyjaciółka nawet nie spytała się jej czy nie chciałaby wybrać się razem z nią.
Oczywiście randka była stawiana przez Ginny na pierwszym miejscu.
-Chodź.- powiedziała Granger, ignorując swoje własne myśli i uczucia.
Wyszła z pomieszczenia, nie spoglądając za siebie.
*
Słońce było prawie niewidoczne, zakryte szarymi chmurami pokrywającymi niebo.
Śnieg zdążył stopnieć, ale mimo to było dość chłodno.
Główną ulicą Hogsmeade szedł gryfon, a obok niego blondwłosa Krukonka.
Rozchichotane dzieciaki i hałaśliwi nastolatkowie mijali ich, nie zaszczycając spojrzeniem.
Dla Nevilla nie był to problem. Nie znosił znajdować się w centrum uwagi, a chciał by nikt nie przeszkadzał mu w spędzeniu czasu z Luną. Spojrzał się na nią i ujrzał lekki uśmiech na jej delikatnie zarysowanej twarzy. Spod czapki, przypominającej do złudzenia staromodny beret, jasne włosy opadały falami na ramiona, na które zarzuciła płaszcz. Nie ubierała się już tak ekscentrycznie, chociaż cały czas uwielbiała artystyczne eksperymenty. Z pewnością nie szła za modą. Przed ich oczami pojawiło się drzewo, które Nevillowi od razu przypomniało o jednym z jego ulubionych wspomnień. Z dnia, w którym leżał obok dziewczyny, w której skrycie się kocha i czuł się, jakby świat wokół nich się zatrzymał.
Jakby byli jedynymi ludźmi w Hogsmeade. 
Jedynymi osobami na całej planecie.
Szkoda tylko, że nie miał odwagi powiedzieć jej co tak naprawdę dla niego znaczy...
Zanim zdążył zmienić zdanie złapał jej dłoń, która idealnie wpasowała się w jego. Uśmiechnął się nieznacznie i pociągnął ją w stronę drzewa.
-Neville!- krzyknęła Krukonka, gdy zmusił ją by zaczęła biec, ale po chwili zaczęła chichotać, co sprawiło, że chłopakowi zaczęła przypominać dobrą wróżkę z opowiadań dla dzieci.- Gdzie ty mnie tak ciągniesz?
Nagle dziewczyna potknęła się o wystający konar i upadła na ziemię, ciągnąc za sobą bruneta. Neville oparty łokciami o trawę, znajdował się milimetry od leżącej Krukonki.
Wiedziony instynktem i powoli narastającą niecierpliwością i zrezygnowaniem desperacko wpił się w usta zaskoczonej dziewczyny. Myślał, że będzie może na niego wrzeszczeć, przestraszy się go, ale ku jego zdziwieniu dziewczyna, po tym jak minął szok, zaczęła odwzajemniać pocałunek, sprawiając, że stał się delikatniejszy.
Przeturlali się w swoich objęciach, śmiejąc się, jak wariaci.
Umysł Nevilla płatał mu figle, podsuwając mu tak żywe wspomnienia jesiennego popołudnie pod tym drzewem, że niemal widział i czuł mnóstwo liści pod swoim ciałem.
Czuł nikłe promienie słońca muskające jego twarz, chociaż ono było teraz schowane za chmurami. Czuł przenikające go ciepło, chociaż wiał lodowaty wiatr.
I co było najdziwniejsze, w jego ramionach naprawdę znajdowała się ona.
Luna Lovegood.
-Kocham cię.- wyszeptała, blisko jego ucha, tym swoim trochę zagubionym tonem.
-Ja ciebie też- powiedział, podnosząc się na klęczki, jak najmocniej przyciskając do siebie drobną krukonkę i wyciskając całusa na jej czole.
*
Draco czekał na Hermionę pod drzwiami wyjściowymi szkoły i gdy tylko opuściła mury zamku, wyskoczył zza rogu i złapał ją za rękaw płaszcza. Przestraszona Gryfonka aż podskoczyła na widok blondyna,ale gdy udało jej się trochę uspokoić, przypomniała sobie, że Zabini idzie razem z Ginny. Zanim zdążyła się zapytać dlaczego chłopak tak łatwo wymigał się od wspólnego wyjścia i gdzie podziewa się Greengrass, Draco odezwał się jakby czytając w jej myślach.:
-Blaise nie chciał z nami iść, a Daphne będzie czekać na nas już w Hogsmeade w Trzech Miotłach.
Kiedy w końcu dotarli do pobliskiej wioski, tłum uczniów zaczął się brutalnie przepychać, zostawiając ich w tyle. Powolnym krokiem, pogrążeni w całkowitej ciszy, skierowali się do pubu.
Ślizgon otworzył drzwi i weszli do zatłoczonego, głośnego pomieszczenia. Jedynym plusem było to, że w środku było o wiele cieplej niż na dworze.
Nagle uwagę obojgu przyciągnęła blondynka, machająca do nich ręką. Daphne zajęła dla nich stolik i siedziała przy nim z trzema kuflami piwa kremowego. Hermiona uśmiechnęła się, zadowolona, że dziewczyna pomyślała także o nich, a nie tylko o czubku swojego nosa.
-Cześć.- przywitała się szatynka,a Ślizgonka świadomie lub nieświadomie przybrała tajemniczy wyraz twarzy.
Blondyn przymrużył oczy nad czymś myśląc, ale po chwili opadł na krzesło obok Hermiony. Oczywiście od razu zaczęły się pytania o pocałunek pary prefektów naczelnych, o którym huczała cała szkoła. Panna Granger zaczęła paplać coś na temat tego, że to nigdy wcześniej się nie zdarzyło, ale przestała, gdy zauważyła wyraz twarzy Dracona. Jego wzrok był lekko nieobecny, na pewno nie słyszał tego o czym mówiły dziewczyny. Patrzył w stronę wyjścia. Może już pragnął uciec przed wnikliwym wywiadem blondynki?
Kiedy jednak skierowała swoje spojrzenia w tą samą stronę, zdała sobie sprawę, na kogo patrzył Malfoy. Do pubu weszła ciemnowłosa dziewczyna średniego wzrostu, z wrednym uśmieszkiem wymalowanym na twarzy, która do złudzenia przypominała pysk mopsa.
I zmierzała prosto w ich stronę.
Po plecach Hermony przeszedł lekki dreszcz. Starała się nie patrzeć na nią, nie utrzymywać kontaktu wzrokowego...Może wcale nie szła do nich?
Pansy niestety dotarła do ich stolika i usiadła obok Daphne. Gryfonka myślała, że Greengrass będzie zdenerwowana zachowaniem Parkinson, ale ta wydawała się zadowolona, a wręcz dumna.
-Jeśli naprawdę uważaliście mnie za przyjaciółkę, oboje jesteście głupsi niż podejrzewałam.- powiedziała blondynka, zanosząc się śmiechem pełnym nieskrywanej kpiny.
Stalowoszara barwa oczu Dracona stała się jeszcze bardziej chłodna, a na jego twarzy pojawiła się maska opanowania. Upił łyka piwa, z hukiem odstawiając szklankę na stół.
Wtedy odezwała się Pansy, która oparła się o mebel i pochyliła nad nami.
- Poprosiłam Daphne o pomoc w mojej zemście. Zrobiła wszystko o co ją prosiłam za solidną zapłatą.- powiedziała rozbawiona.
Hermiona poczuła, jak trybiki w jej mózgu zaczynają dostawać ADHD.
A więc Daphne okazała się zdrajczynią? Wydawała się taka miła...
No właśnie! Była za pozytywnie nastawiona do niej, szlamy, popierającej Harry'ego Pottera.
Czemu wcześniej nie wydawało jej się dziwne, że dziewczyna, która nigdy nie kręciła się ani wokół niej, ani wokół Malfoya, tak nagle zainteresowała się życiem prywatnym ich obojga?
-To twoja sprawka te pogróżki.- powiedziała powoli szatynka, kierując swoje słowa do blondynki.
-Brawo. Szybko jarzysz.- odpowiedziała, bezczelnie puszczając jej oczko.
Tą dziewczynę bawiła ta cała sytuacja! No tak, przecież zrobiła to dla kasy, której i tak miała na umór. Może czerpała satysfakcje z tego wszystkiego?
-Dlaczego?- spytała Gryfonka.
Daphne przewróciła oczami.
-Ktoś musiał przytrzeć ci nosa. Zawsze byłaś taka odważna i powszechnie uwielbiana! A jak twoi przyjaciele nie wrócili do Hogwartu, postanowiłaś zrobić się sławna przez przyjaźń z Draco i Blaisem. Nie mogę uwierzyć, że taka szlama jak ty jest zdolna tak mącić w głowach silnym mężczyznom.
A więc to tak! Dziewczyna była o nią zazdrosna. Tak samo, jak Pansy tylko tamtej chodziło także o odegranie się za zrobienie z niej pośmiewiska. Po co oni się w to pakowali?
Hermiona chciała wstać, uciec stamtąd, ale nie wiedziała czy wtedy Ślizgonki nie zareagują bardzo gwałtownie i jej czegoś nie zrobią. Ale przecież znajdowali się w miejscu publicznym!
Nieświadomie przypomniała sobie, jak w piątej klasie zbierała z Harry'm i Ronem podpisy przyszłych członków Gwardii Dumbledora i popełniła błąd, organizując spotkanie we Wrzeszczącej Chacie. W zatłoczonym pubie nikt nie zwróciłby uwagi na to co mówią i robią. Podobnie mogło być teraz. Nikt nawet nie zauważył, że Parkinson z nimi rozmawia i nie zareaguję jeśli coś im się przydarzy.
Poczuła kluchę w gardle.
Znów to przeklęte uczucie. Strach.
-Nie wiedziałem Pansy, że aż tak jesteś zdesperowana, by zwrócić na siebie moją uwagę.- powiedział opanowany Draco, wyrywając Hermionę z zamyślenia.
-Pożałujesz, że ją wybrałeś, gdy zamienię jej życie w istną katorgę. Będzie cierpieć, a ty będziesz zmuszony patrzeć na to bezczynnie. Płacić za swoje błędy.
- Największym błędem jaki popełniłem było zamienienie z tobą chociażby jednego słowa.
Wstał i zanim Parkinson i Greengrass zdążyły zareagować podniósł z jednej strony stolik i kufle piwa spadły na ich kolana. Płyn wylał się, co dało Malofoyowi i Granger chwilę na to by wyjść z Trzech Mioteł. Spojrzenia wszystkim były skierowane w ich stronę, ale nikt w żaden sposób nie zareagował.
Ślizgonki po chwili zaczęły ich gonić, z niedopiętymi kurtkami i wściekłymi wyrazami twarzy. Draco złapał Hermionę za rękę i oboje zaczęli biec, jakby od tego zależało ich życie. Skręcili w jakąś tylną uliczkę i gdy Pansy i Daphne zrobiły to samo, Malfoy wziął jakieś kartony stojące przy sklepie i rozpakował ich zawartość. W środku był zapas peruwiańskiego proszku natychmiastowej ciemności. Hermiona nie wiedziała, że George sprzedawał swoje produkty innym sklepom. Miała ochotę niezwłocznie wyściskać tego rudzielca.
Wzięła z rąk Dracona trochę proszku i cisnęła nim przed siebie. Chłopak zrobił to samo i znów łapiąc szatynkę za rękę zaczęli uciekać.
Kiedy uznali, że byli już wystarczająco daleko, w miejscu, w którym na pewno nie będą ich szukały te wariatki, Hermiona osunęła się po ścianie, łapiąc się za głowę, która ją niesamowicie bolała.
Po chwili dołączył do niej Draco i powiedział uspokajająco.
-Nie martw się. Będzie wszystko dobrze.
W oczach Gryfonki zebrała się fontanna łez. Pomrugała, starając się jej nie wylać.
Nie było warto dla tych dwóch. Była silna. Dokonała tak wiele.
I miała nie potrafić stawić czoła tym dwóm?
Niedoczekanie.
-Wiem.-opowiedziała.
*
Draco nie poszedł na kolację. Leżał w łóżku, zastanawiając się nad tym co wydarzyło się w Hogsmeade. Nie mógł uwierzyć, że Hermiona była szantażowana, a on dowiedział się o tym dopiero dzisiaj. W zasadzie...Czemu miałaby mu o tym mówić? Na pewno zwierzyła się swojej przyjaciółce, ale nie mogły przecież naprawdę wierzyć w to, że dadzą sobie same radę.
Były odważne, inteligentne, ale potrzebowały ochrony. Blondyn przyrzekł sobie w duchu, że nic im się nie stanie przez znajomość z nim i Blaisem. Nie może.
Wtedy doszłyby kolejne wyrzuty sumienia.
Nie tylko te, które zostały po tym jakim człowiekiem był, po Bitwie, ale jeszcze żałował by lepszych kontaktów z nimi. Bo były one niebezpieczne.
Wiedział, że musi iść patrolować korytarze. Co prawda będzie wtedy przebywać z Hermioną, ale z powodu późnej pory na pewno nie spotkają nigdzie ani Pansy, ani Daphne.
Hogwart będzie właściwie opustoszały.
Kiedy minęła 22, wyszedł na korytarz i zaczął szukać dziewczyny. Po dłuższej przechadzce zauważył ją przy jednej z sal. Podszedł do niej powoli tak, żeby się nie przestraszyła.
Nie chciał napędzić jej niepotrzebnego strachu, że może to być Pansy.
-Wszystko dobrze?- spytał, nie wiedząc co powinien powiedzieć.
Hermiona westchnęła i odgarnęła kosmyk włosów, który opadł jej na twarz.
-Nie dam im sobą gardzić. Teraz, jak udało nam się im uciec, wierzę, że możemy stawić im czoło.- powiedziała, a po chwili dodała smutno.- Nie takie rzeczy się robiło.
Draco nagle zapragnął ją przytulić. Była taka silna, nie poddawała się i nie załamywała.
Chciałby być do niej podobny i nie uronić ani jednej łzy, kiedy był na szóstym roku.
Ale to może dzięki nim, zachował chociaż cząstkę człowieczeństwa...
- Draco..- zaczęła dziewczyna.- Wiedz, że to ty pojawiasz się, jak jest mi źle. I, że uważam, że jesteś dobrym człowiekiem.
Malfoy poczuł, jak ciepło rozlewa się po całym jego ciele. Czy ona zawsze wiedziała co powinna powiedzieć?
Bez słowa podszedł do niej i przygarnął ją do siebie.
Poczuł zapach jej brązowych włosów, jej umiarkowany oddech...
Może ostatni raz dane było mu to zrobić. Przytulić ją.
Teraz powinien jej po kryjomu strzec, a nie narażać.
To wszystko znowu było jego winą.
Gdyby powstrzymał Ginny i Blaisa od zemszczenia się na Parkinson, gdyby nie zbliżał się do Granger...
Sam tego chciał...
-Nie możemy.- powiedział, a po jego tonie było słychać, jak bardzo jest mu ciężko.- Trzymaj się.
Trzymaj się- powtórzył sobie w myślach te słowa, oddalając się od Gryfonki.
Nawet nie potrafił wymyślić nic bardziej uczuciowego, mądrego...Ona z pewnością by to zrobiła.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przyznam się szczerze, że dużo mniej zapału mam do tego opowiadania niż do tego Scorose. Kiedy pisze tamto, to to wydaję mi się takie bez sensu, niepoukładane. Jednak dopóki mam dla kogo to pisać, będę to robić. Dopóki was nie zanudzę xD
Mam nadzieję, że chociaż trochę was zaskoczyłam i zaciekawiłam.
Wyrażenie szczerej opinii, trochę dłuższej niż jedno słowo- bardzo mile widziane :)
Dziękuję wszystkim, którzy komentują :))

10 komentarzy:

  1. Oj zaciekawiłaś mnie tym rozdziałem jak każdym zresztą :)
    "Słońce było prawie niewidoczne..." - idealnie zgadza się z tym co jest za oknem :D pozdrawiam, Alice :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww *-* dedyk Aww *-* Nuna Aww *-*
    Wcale nie zanudzasz! Ale jeśli nie masz pomysłu, to mogę Ci kilka podsunąć, np. Draco kocha obie dziewczyny, Pansy i Dafne są razem xD nie no, tu przesadziłam :D może zrób coś z nauczycielami, spróbuj włączyć jakieś morderstwo, no nie wiem :)
    Rozdział bardzo mi się podoba, może nie jest jakiś szokująco długi, ale wszystko co powinno, jest w nim zawarte. Nie dopatrzyłam się większych błędów i uważam, że piszesz coraz lepiej.
    Życzę weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w zanadrzu parę pomysłów, ale jak mówię, do Scorose mam więcej zapału, chęci do pisania xD

      Usuń
    2. Mi tam się podobał :) Pochłonęłam go z zawrotną szybkością - jest naprawdę niezły. Byłam zaskoczona tą całą sytuacją z Daphne, a zwykle ciężko mnie zadziwić. Chyba straciłam czujność ;)
      Czekam na kolejny.
      Pozdrawiam,
      DiaMent.

      Usuń
  3. U mnie kiepściutko z czasem, ale w końcu udało mi się przeczytać twój rozdzialik :). Patrzę, patrzę i normalnie same plusy widzę, jak dla mnie piszesz bardzo ładnie :). Styl mi się podoba, łatwo i przyjemnie się czyta. Pisz dalej i dużo weny forever :3
    Angie

    OdpowiedzUsuń
  4. Draco na końcu był taki kochany <3
    wwkęciłam się!
    podoba mi się sposób w jaki piszesz.
    Pozdrawiam
    Bien
    wyczekuj-tylko-chwili.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz rewelacyjną zdolność zamieszczania wielu uczuć w niewielu słowach.
    Potrafisz pięknie opisywać to, co wewnątrz bohaterów.
    Zachwyconam dodaję Cię do linków.
    Proszę- wpadnij do mnie i zostaw komentarz

    www.well-you-are-quite-nice-you-know.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Wcale nie zanudzasz! Rozdział super:D

    OdpowiedzUsuń