czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział XV- Kolejne niespełnione marzenie



Z nieba prószył nieskazitelnie biały śnieg, pokrywając ziemię puchem. Hermiona musiała bardzo uważać, by nie przemokły jej buty, kiedy wraz ze swoją rudą przyjaciółką, zmierzała ku stacji w Hogsmeade. Pod Hogwartem podstawili dla nich bryczki, ale kawałek drogi musiały przejść pieszo. Szatynka trzęsła się z zimna, choć była ubrana w gruby sweter i kurtkę. Dziękowała Merlinowi, kiedy wreszcie dotarły do pociągu i weszły do ciepłego wagonu. Nie zdawały sobie sprawy, jak późno było. Pociąg miał za chwilę odjechać.
Ginny zobaczyła, że jej chłopak siedzi w przedziale z paroma ślizgonami, których nie znała i toczy z nimi zażartą dyskusję ( wydedukowała to po błysku w jego brązowych oczach i gestykulowaniu). Mijały mnóstwo przedziałów, ale w części nikogo nie znały, w innych siedziały same dzieci, a stanowcza większość była całkiem przepełniona. Nagle przez przeźroczyste drzwi zauważyły Malfoya, któremu towarzyszyła tylko jedna osoba.
Weasley wyminęła Hermionę i nie wiele się zastanawiając położyła swoje bagaże przy kufrach chłopców i dołączyła do nich.
- Ech, jaki mi wybór pozostał?- pomyślała Granger.
-Hej. Widzę, że wy też wracacie na święta.- zagadnęła Ginny, uśmiechając się serdecznie.
- Cześć- odpowiedzieli jej chórem, po czym chłopak o najczarniejszych oczach jakie kiedykolwiek widziała i włosach tego samego koloru wlepił w nią wzrok . Mimo tego wyglądał dość przyjaźnie. I był przystojny. Ginny nie pamiętała, żeby kiedyś go poznała.
- My chyba się nie znamy?- zwrócił się do niej brunet, unosząc brew do góry.
-Nott, to Weasley. Nie masz na co liczyć. To dziewczyna Zabiniego.- wtrącił się Malfoy, rzucając mu pokpiwające spojrzenie.
-Weasley, a imię?- brnął dalej brunet, na co blondyn trzepnął go po głowie.
- Ała. Za co to? Ja tylko staram się być miły!
Kącik ust Ginevry uniósł się lekko do góry.
- Ginny. A ty?
-Theodore.
Wtedy drzwi przedziału otworzyły się ponownie i stanęła w nich Hermiona, która nie mogła wcześniej uporać się ze swoim ciężkim kufrem. Oczywiście nikt nie mógł jej pomóc, no bo przecież wszyscy mają lepsze zajęcia! Po co się przejmować głupią Granger?!
Nott przeniósł spojrzenie na starszą gryfonkę i uśmiechnął się lekko.
-Pamięta, że ze mną tańczył- szatynka nie wiedziała czemu, ale spotkanie ślizgona poprawiło jej humor.
- Cześć- przywitała się, przyciągając spojrzenia Ginny i Dracona.
- Skąd wy się znacie?- spytał blondyn, unosząc brew. Hermiona zaczynała się zastanawiać czy to nie był typowy tik dla ślizgonów. Coś co zdradzało ich podstępne, szukające wszędzie intrygi usposobienie.W końcu widziała ten wyraz twarzy nie raz u Malfoya i Zabiniego.
Na jej przemarznięte policzki wypłynął szkarłatny rumieniec.
- Tańczyliśmy razem na imprezie u gryfonów- wytłumaczył za nią Nott.
Arystokrata o platynowych włosach nie miał już nic więcej do powiedzenia. Ulokował się w kącie pomieszczenia, oparł głowę o szybę i zamknął oczy. Trwał w takiej pozycji przez większość podróży, podczas, gdy reszta śmiała się, rozmawiała...
Myślał o domu. Jeżeli mógł go tak nazwać.Niemal drgnął;, kiedy usłyszał, że drzwi przedziału się otwierają. W wejściu ujrzał Lunę.
- Hermiono, Ginny, chciałam wam życzyć wesołych świąt!- powiedziała. Promieniała, jej twarz wyglądała nierealnie w oczach Dracona. Tak jakby ktoś ożywił jakąś piękną postać z barwnego obrazu.- No i wam też, chłopcy.
Ostatnie zdanie dodała nieśmiało, jakby unikając ich wzroku. Urocze.
Malfoy zamyślił się. Kiedy ostatnio ktoś życzył mu wesołych świąt? On i Blaise nie mieli tego w zwyczaju. Może wiedzieli, że wcale takie nie będą? Draco sam nie potrafił znaleść przyczyny. Coś nie pozwalało im wypowiedzieć tych dwóch, pozornie łatwych słów. W domu wymagano od nich jeszcze więcej niż wymagali uczniowie Slytherinu. Klasy, elegancji, zimnego opanowania, pomiatania skrzatami...
Takie miejsce nazywali DOMEM. Przepełnione złością i goryczą.
Wolał być samotnym w Hogwarcie. Jednak jego ojciec siedział w Azkabanie, a o matkę musiał i chciał się zatroszczyć. Ona go kochała. Nie była, jak Lucjusz. Chroniła go, a nie narażała.
Jego ojciec po upadku Voldemorta cały czas spiskował. W końcu go zamknęli, choć początkowo miał się od tego wymigać. Draco cieszył się, że nie został ukarany wraz z rodzicem. Jednak poczucie winy mówiło mu, że też na nią zasługuje...
W końcu też był śmierciożercą! A jest wolny!
Tylko, że Lucjusz nie znał umiaru.
A on z tym skończył od razu po stoczonej bitwie. Był po przegranej stronie.
Poza tym nikt nigdy nie dał mu wyboru?
Prawda?
PRAWDA?
Blondyn toczył walkę ze samym sobą i nie wiedział co się wokół niego dzieje.
Myśli i wspomnienia znów do niego wracały.
Malfoy Manor, miejce wktórym Voldermort więził, torturował ludzi.
Salon, gdzie Bellatriks znęcała się nad Hermioną.
Ciemny loch,w którym siedziała zmęczona i głodna Luna.
-Ej, Malfoy! Wysiadamy!- Ginny machnęła mu ręką przed twarzą.
-Ach, tak. Wiewiórko, nie musisz tak machać tą łapą! Przecież widzę, że wysiadamy. Chciałem tylko zostać dłużej w pociągu- skłamał ślizgon.
-Ta jasne.- odpowiedziała, wychodząc z przedziału.
-Draco, idziesz?- odezwała się Luna, która stała już ze swoim kufrem i spoglądała na niego pytająco.
- Idę, idę.
                                                                                  *
-Mówisz, że spędzasz te święta tylko z matką?
Stali na stacji KingsCross, która z każdą minutą robiła się coraz bardziej pusta.
- Ja spędzam święta tylko z tatą co roku.
Malfoy spojrzał się na blondynkę zaskoczony tym co usłyszał.
- Dlaczego?- spytał.
- Mama nie żyje. Była niesamowita. Byłam mała, wtedy kiedy to się wydarzyło. Już się po tym otrząsnęłam.- wyznała patrząc w jego stalowe tęczówki- Wierzę, że lepiej jej po tamtej stronie.
Malfoy chciał powiedzieć jej o Crabbie. Co czuł, gdy go stracił. Nie doceniał wcześniej jego obecności.
Pragnął podzielić się z kimś wspomnieniem z Pokoju Życzeń. Nie potrafił, jednak wydobyć z siebie głosu.
- Może wyjdziemy na dwór?- zaproponowała- Pewnie tata tam na mnie czeka a ja tu jak głupia stoję.
Po chwili byli już na zewnątrz. Płatki śniegu sypały się powoli z nieba. Zimny, porywisty wiatr muskał ich blade twarze.
- Widzę mojego tatę. Będę lecieć. Możesz poczekać sam?- spytała Dracona, a on tylko skinął głową w odpowiedzi.
Nagle poczuł, że nie może się w ten sposób z nią pożegnać. Kiedy widział, jak płatki śniegu spadają na jej jasne włosy, jak jej oczy przybierają odcień puchu, który pokrywał ziemię, jak patrzy się na niegu z troską i wyrozumiałością...
Nie mógł jej tak puścić.
Złapał ją za ramię i obrócił w swoją stronę. Jej twarz znajdowała się milimetry od jego. Luna zdziwiona, ani drgnęła.
Potem ich usta dotknęły się.
Draco czuł się, jakby wiatr ucichł, a tłum wokół nich zniknął z niewiadomych przyczyn. Była tylko ona.
Trwało to tylko moment...Sekundę...
Dziewczyna odepchnęła go delikatnie, a Malfoy zauważył łzy gromadzące się w jej jasnych oczach.
- Draco, naprawdę jest mi bardzo przykro. Kocham kogoś innego. Wybacz.
Pobiegła do ojca, który czekał na nią przy dziwnie wyglądającym samochodzie.
I został sam.
Spojrzał się ostatni raz w stronę Lovegoodów.
Nie pasował do ich świata.
Czuł bolesne kłucie w okolicach serca.
To czego pragnął, było niemożliwe.
Kiedy zjawiła się jego matka przywitał ją i już nie spoglądając w tył, odszedł z kolejnego miejsca przepełnionego niespełnionymi marzeniami.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wracam z kolejnym rozdziałem. Teraz do wszystkich anty-fanów Draluny- to już koniec, cieszcie się xD
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Jak zwykle, proszę o to by jeśli ktoś to czyta zostawił choć krótki komentarz. Chciałabym po prostu wiedzieć ile z tych wyświetleń nabijają ludzie, którzy wchodzą na bloga i nie czytając wychodzą, a ile z nich poświęca czas na to opowiadanie.
Zapraszam też na mojego drugiego bloga, o nowym pokoleniu, a dokładniej o Scorpiusie i Rose.
http://scorose-our-senior-year.blogspot.com/




6 komentarzy:

  1. Wreszcie koniec Dralune! :D Nie mam nic do Lunki, lubię ją nawet bardzo, jednak jakoś nie potrafiłam sobie wyobrazić ich razem. Mam nadzieję, że Draco szybko się otrząśnie ze złamanego serca i zacznie coś iskrzyć między nim, a Mioną :D Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  2. i teraz tylko Dramione! ^_^ Lunę uwielbiam, żeby nie było, ale jak Draco to tylko z Hermioną xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie z tego wybrnęłaś :). No bo jak Luna to tylko z Nevillem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. teraz tylko, tylko Dramione!
    Fajnie byłoby, gdyby Draco kiedyś jeszcze wspominał czasy wojny i okazał dziewczynom- Hermionie i Lunie- żal z powodu traktowania ich tak okrutnie w Malfoy Mannor...
    Niemnie- rozdział super!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie ze Draluna sie skonczyla.
    Nie mam nic do Luny i w jakis sposob do siebie pasuja ake wole Dramione.

    Lece czytac dalej. :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Grrrrr jak ja tego nie lubię!!!! XD Opowiadanie świetne tylko po prostu ja nienawidzę gdy Draco woli kogokolwiek od Hermiś.

    OdpowiedzUsuń