środa, 13 listopada 2013

Rozdział XIV- Piętno przeszłości


Dni mijały w zawrotnym tempie. Nim ktokolwiek zdążył się zorientować nadszedł grudzień. Na dworze robiło się coraz zimniej, a z drzew już dawno spadły wszystkie liście. Surowe oblicze zimy zastąpiło złoty krajobraz typowy dla jesieni. Razem z pogarszającą się z każdym dniem pogodą, uczniowie Hogwartu tracili zapał do nauki i z niecierpliwością oczekiwali zbliżających się świąt. Najbardziej tej przerwy potrzebowali uczniowie ostatnich klas, zasypywani przez nauczycieli mnóstwem testów i prac domowych. Hermiona jako wzorowa uczennica oczywiście rozumiała cały przerabiany materiał, ale ilekroć myślała o zbliżających się owutemach zbierało jej się na mdłości. Była przerażona. Tak, Hermiona Granger, dziewczyna, która pomagała Wybrańcowi ocalić świat czarodziei przed Voldemortem bała się głupiego sprawdzianu umiejętności. Od którego zależała jej przyszłość...
-Och, Hermiono. Dobrze wiesz, że ministerstwo chciało cię zatrudnić bez ukończonej szkoły. - skarciła sama siebie w myślach.
Szatynka analizowała swoje obawy już chyba ze sto razy. Czasami, jednak zdarzało jej się pomyśleć o czym innym.
Była sama. Od pamiętnej zemsty na Parkinson, nie zdarzyło się nic wyjątkowego. Dziewczyna za każdym razem, gdy mijali ją na korytarzu mierzyła ich spojrzeniem pełnym wrogości, jakby bez słów grożąc, że jeszcze się na nich odegra. Coraz mniej czasu spędzała z Ginny. Rudowłosa miała zaległości, które nadszedł czas nadrobić. Po skończonej nauce, spędzała upragnione chwile odpoczynku wraz z Blaisem. Hermiona lubiła bruneta, ale nie miała najmniejszej ochoty patrzeć, jak ślinią się do siebie podczas, gdy ona nie dostaje żadnych listów od Rona. Właśnie Weasley...Dziewczyna cierpiała przez jego ignorancje...Czy naprawdę tak go uraziła? Jak mógł uwierzyć, że łączy ją coś z Malfoyem? Powinna była mu napisać list z przeprosinami. Gryfońska duma...Nie zrobiłaby tego, bo sam był sobie winny. Nie widzieli się tyle czasu, a kiedy nareszcie przyszła okazja, on śmiał ją oskarżać o z zdradę! To wspomnienie cały czas nawiedzało dziewczynę, przez nie spędzała bezsenne noce wypłakując oczy nad ich starymi fotografiami...
Żałowała, że nie sprzeciwiła się Malfoyowi, kiedy pociągnął ją za sobą. Dlaczego nie powiedziała, że to blef?
Ron zawsze był wybuchowy. Nie chciała chodzić z kimś takim. Co mogła, jednak poradzić na to, że go kochała? A on najwidoczniej nie czuł do niej tego samego. Zachowywał się, jakby nic dla niego nie znaczyła.
Poczuła, jak  przechodzą ją dreszcze . Kurtka, którą usilnie próbowała się otulić, nic nie dawała. Jej drobne ciało trzęsło się wystawione na zimno. Musiała, jednak pójść na krótki spacer. Tak zawsze lepiej jej się myślało. Z nieba poczęły spadać płatki śniegu. Wyciągnęła dłoń, by schwytać jeden w swoich dłoniach. Poczuła przyjemny chłód w miejscu, w którym śnieg powoli zamieniał się w wodę.
Przed sobą ujrzała parę, trzymającą się za ręce, śmiejącą się, szczęśliwą.
Czy ona kiedykolwiek czuła się tak przy Ronie? Nie pamiętała. Wydawało jej się to odległym wspomnieniem. Zdziwiła się, jak szybko ktoś dla nas ważny może stać się przeszłością.
Chłopak zbliżył usta do ust swojej dziewczyny i złożył na nich namiętny pocałunek.
Hermiona uroniła jedną łzę, w której zawarte było jej całe cierpienie: strach przed tym co będzie, przemęczenie, samotność, złamane serce i dręczące ją najgorsze wspomnienia. To te najlepsze, jednak były dla niej największą udręką. Obawiała się, że już nigdy nie poczuje się tak samo. Zdała sobie sprawę, jak wiele miała przed bitwą.    
                                                                                *
Ginny siedziała w bibliotece, tępo wpatrując się w stronice starego podręcznika. Była zmęczona. Właśnie mijała trzecia godzina jej nauki. Do tego wcześniej miała lekcje. Jej myśli powędrowały do tematu, którego przez cały dzień usilnie starała się unikać. Święta. Na pewno, jak co roku Harry postanowi przyjechać do Nory . W końcu cały czas przyjaźni się z Ronem. No chyba, że o czymś nie wiedziała... Czy spotkanie z byłym chłopakiem nie będzie trochę...niezręczne? Nie chciała stracić jego przyjaźni, ale obawiała się, że nic z tego nie wyjdzie. Co jeśli Potter żywił do niej urazę? Albo nie potrafi się pogodzić z tym, że się rozstali?
-Może powinnam zostać na święta w Hogwarcie? Nie, rodzina na mnie czeka. - zastanawiała się Ginny. Coraz bardziej zaczynała ją boleć głowa.
- O czym ty tak myślisz, co?- do jej uszu dobiegł głos Blaise'a, który usiadł obok niej na krześle i zaczął studiować podręcznik do eliksirów.
- O tym, że jak wrócę do Nory, zobaczę się z Harrym.
-Ale ty już nic do niego nie czujesz, prawda?- spytał podejrzliwie.
- Dobrze wiesz, że nie.- odpowiedziała, mierząc go wzrokiem.
Dlaczego ją o to pyta? Dobrze wie, że związek z Wybrańcem ma za sobą.
-Nadal jest dobrym przyjacielem, nie chcę kończyć tej znajomości.
Zabini przybrał zamyśloną minę, jego oczy stały się przez chwilę nieobecne, aż w końcu powiedział:
- Jeżeli on nie będzie chciał twojej przyjaźni, to będzie jego strata, Gin. Nie twoja.

                                                                                *
Draco Malfoy siedział na parapecie w opustoszałym korytarzu i patrzył przez okno, jak z szarawego nieba powoli sypie się śnieg. Zastanawiał się, dlaczego zawsze doszukuje się w swoim życiu negatywnych aspektów. Blaise się od niego nie odwrócił, choć poświęca mu o wiele mniej czasu niż kiedyś. Ginny i Hermiona wybaczyły mu 6 lat wrogości z jego strony. Nie powinien być szczęśliwy?
Święta zbliżały się wielkimi krokami co znaczyło, że niedługo spotka matkę i razem spędzą ten czas. Ojciec odsiadywał swoją karę w Azkabanie. Dom Dracona nigdy nie był ciepłym miejscem, pełnym miłości i tolerancji. Jego wychowanie... Metody wpajane przez ojca, okazały się zbiorem rasistowskich bzdur. Bzdur, w których prawdziwość wierzył, aż przekonał się na własnej skórze o zaślepieniu Lucjusza. Przypomniały mu się rzeczy, które robił dla Czarnego Pana... Podwinął rękaw nieskazitelnie białej koszuli i na swoim ramieniu ujrzał zarys Mrocznego Znaku. Po śmierci Voldemorta znacznie zbladł, lecz ciągle można było zauważyć wyblakłą czaszkę, z ust której wychodził wąż...
To znamię miało zostać z nim do końca życia. Nie mógł nic z nim zrobić. Kiedykolwiek odsłoni lewą rękę zostanie rozpoznany jako były sługa Czarnego Pana. To jak przekleństwo, kara za nieprzemyślane wybory...
Nagle usłyszał czyjeś kroki i szybko opuścił rękaw koszuli. Postać, która pojawiła się przed blondynem zdążyła, jednak zauważyć to co usilnie próbował ukryć.
-Co tak chowasz? To JEGO Znak, prawda? Voldemorta?-spytała się Luna, stając centralnie przed chłopakiem i patrząc głęboko w jego jasne tęczówki.
Na jej twarzy pojawiło się współczucie. Litość-czy to było jedyne co do niego w tym momencie czuła?
Dziewczyna zaczęła się powoli do niego zbliżać, jak do zranionego zwierzęcia.
Przysiadła obok niego na parapecie. Przesunął się trochę, robiąc jej więcej miejsca, ale przy okazji oddalając się od niej. Pragnął jej bliskości, ale odsuwał się, uciekał od tej jasnowłosej istoty.
- Pokaż- poprosiła spokojnym tonem. Uśmiechała się tak jak tylko ona potrafiła...
Odwinął powoli rękaw, pokazując jej kawałek swojej przeszłości, swój największy błąd...
Wzięła jego chłodne dłonie i zacisnęła na nich swoje. Czuł, jak przez jego ciało przechodzi ciepło.
Potem usłyszał jej delikatny głos.
- Wszyscy popełniamy błędy, jesteśmy tylko ludźmi. Każdy z nas ma jakieś blizny. Nie pozwól, żeby pamięć o przeszłości przyćmiła to co masz teraz . To co zbudowałeś sercem.
Spojrzał się na nią niepewnie i podłamanym głosem odpowiedział:
- Ja odnoszę za dużo porażek. Wszystko za co się biorę kończy się niepowodzeniem. Staram się być dobrym człowiekiem. Nadal nim nie jestem, prawda?
Luna uśmiechnęła się słabo, nawet nie był to uśmiech, przypominał raczej jego cień. Coś ją martwiło.
- To jaki jesteś zależy tylko od ciebie. To ty masz największy wpływ na swoją osobowość, Draco.- to powiedziawszy, wstała i zniknęła za rogiem korytarza. Słowa dziewczyny jeszcze długo odbijały się echem w głowie ślizgona. Chciał jej wierzyć. To co mówiła wydawało mu się takie absurdalne i piękne. Zupełnie jak ona.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Napisałam kolejny rozdział. Jest dłuższy, co mam nadzieję docenicie :) Staram się poprawić. Mogą się zdarzyć błędy interpunkcyjne, bo ciężko mi je wyłapać. Proszę o komentarze.
                                                                                           










7 komentarzy:

  1. Jeej! No hej ;) Wow, ten rozdział jest naprawdę dobry! Jakoś dużo błędów nie było, raczej tylko kilka interpunkcyjnych. Przykro mi, ale nie lubię paringu Luna+Draco, ale..pewnie to do czegoś doprowadzi. Dużo opisów, które wprost kocham... Nie wiem do czego się przyczepić. Nadal trochę za krótki rozdział, ale widać, że nad tym pracujesz ;D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyłapałam w całości kilka bardzo mądrych i zarazem pięknych zdań. Świetnie Ci to wyszło. Przyznam, że czytało mi się dobrze i lekko :) Czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz potencjał, szczerze :) Fajny rozdział, widać, że jesteś coraz lepsza.
    Zachęcam do napisania własnej książki, na pewno bym przeczytała ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przecudna rozmowa z Luną! Ta dziewczyna naprawdę, naprawdę jest genialna!

    OdpowiedzUsuń
  5. To niby jest dramione ??? Może zmień nazwe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest Dramione, choc moze troche nirtypowe, bo watek z tym pairingiem zaczyna sie w pozniejszych rozdzialach. Po prostu nie chcialam by bylo to jedno z tych opowiadan w ktorych Malfoy i Granger od razu rzucaja sie sobie w ramiona po tylu latach nienawisci. Chcialam to tak ukazac wiec ukazalam. Draco zakochal sie w Lunie co nie znaczy ze to jest glowny pairing w tej historii.
      Hopelessdream
      P.S. Moze troche grzeczniej. Oburzeniem i brakiem kultury nic nie zyskasz.

      Usuń