czwartek, 10 października 2013

Rozdział IX-Kryjówka


Ciemnoskóry, wysoki chłopak prowadził przez lochy rudowłosą dziewczynę, mocno ciągnąc ją za rękę.
Ginny była pełna sprzecznych uczuć. Z jednej strony był zdenerwowana, zła i zawstydzona  z powodu zajścia w Wielkiej sali, a z drugiej czuła narastającą fale podniecenia i radości. Wiedziała, że sposób w jaki działa na nią ślizgon może być dla niej zgubny. Bała się. Zerwała z Harrym, z Ronem też nie jest w najlepszych kontaktach... Ośmieszył ją na oczach całej szkoły!
Teraz dopiero zaczną się ciekawe plotki- pomyślała gryfonka, gdy jej nowy chłopak zatrzymał się przed wejściem do pokoju wspólnego Slytherinu.
W tamtym momencie zmarkotniała jeszcze bardziej, o ile było to możliwe u tak pogodnej dziewczyny jak ona, Zaczęła się powoli wycofywać, jednak poczuła, że Blaise ściska jej rękę.
Muszę pobyć sama-powtarzała sobie w myślach, jakby licząc na to, że chłopak potrafi legilimencję-
Zostaw mnie proszę.
Ślizgon niestety, wciąż nie puszczał jej dłoni.
-Nie bój się, chodz.- tu chłopak zrobił pauzę, by dać jej czas na przemyślenie tej sytuacji. Nie chciał być uciążliwy. Wiedział, że i tak są już głównym tematem plotek w Hogwarcie.
-Blaise, nie mogę tego zrobić. Nie dam rady.- wyszeptała Ginny, patrząc w jego ciemne tęczówki.
Chłopak, jednak nie dał za wygraną.
-Nie możesz pojawić się teraz w wieży Gryffindoru.
-A to niby czemu?-wyparowała bez zastanowienia.
-Może dlatego, że natkniesz się na Pottera i swojego brata? Kochanie, to lepsze wyjście- spojrzał na dziewczynę, jakby mógł nie używając słów jeszcze raz, poprosić ją  żeby z nim została.
Po paru sekundach uległa mu i weszli do środka. Wzrok wszystkich obecnych uczniów spoczął na nich.
Część patrzyła z wrogością, a inni, którzy wyszli wcześniej z posiłku ze zdziwieniem.
Blaise nie zwracał, jednak na nie uwagi. Pociągnął dziewczynę w stronę szmaragdowej kanapy, z której widząc zbliżającego się starszego ślizgona zeszło paru pierwszorocznych.
- Naprawdę, nie wiem czemu oni mnie się tak boją.- zaśmiał się brunet- Szkoda, że nie widziałaś, jak reagują na Draco.
Ginny uśmiechnęła się lekko, rozglądając się po pomieszczeniu. Było ono o wiele mroczniejsze niż pokój wspólny gryfonów.Mieścił się on pod jeziorem, co bardzo spodobało się dziewczynie. Lampy na ścianie rzucały zielone światło na drewniane, eleganckie krzesła i stoliki oraz ciemno-zielone kanapy i fotele.
Z kominka buchał ogień ocieplający trochę chłodne powietrze w lochach.
Spojrzenie dziewczyny skierowało się ku wyjściu i zauważyła, jak wchodzi przez nie Malfoy i ku ogromnemu zdziwieniu rudej prowadzi ze sobą Hermionę.
-Kogo my tu mamy?-odezwał się Blaise, uśmiechając się szeroko
- Zamknij się, Zabini.- odpowiedział mu młody arystokrata, zbywając w ten sposób przyjaciela, zwrócił się do szatynki- Granger, uratowałem ci tyłek. Masz u mnie dług.- powiedział, zbliżając się nieznacznie do gryfonki.
-Ach tak?-Hermiona uśmiechnęła się pokpiwająco- A nie zemściłeś się przypadkiem na swoich wrogach numer jeden?
Malfoy uśmiechnął się łobuzersko, a odległość między nimi zmniejszyła się jeszcze bardziej.
-Zostałaś jeszcze ty, wredna szlamo.
Hermiona ze zdziwienia zaczęła się śmiać. Wiedziała, że nie chciał jej na serio zranić. W jego o czach czaiła się nutka rozbawienia, a nie to gniewne spojrzenie co kiedyś. Był dla niej miły i pomógł jej z Ronem. Cieszyła się, że rudzielec dostał za swoje.
Niech myśli, że już mnie nie obchodzi, że go nie kocham. Tylko ja mogę wiedzieć, że to nieprawda.- postanowiła sobie dziewczyna,
-No dobrze, ale co w ogóle będziemy tu robić?- z zamyślenia wyrwał ją głos jej rudej przyjaciółki.
-Ja nie zostanę tu długo, zaraz wrcam do siebie- wyznała Hermiona i od razu spotkała się ze srogimi spojrzeniami trójki znajomych.
-Aby spotkać Weasleya i Pottera? - spytał Malfoy- Wiesz, mnie nie zależy, żebyś tu została, ale tobie powinno, aby się z nimi nie spotkać.
Zrezygnowana Granger opadła na kanapę. Tym razem blondyn miał rację.
-Wiem, że to głupi pomysł, ale nikt nie ma lepszego.-odezwała się po chwili ciszy Hermiona.- Zagramy w kalambury?
Ginny, Blaise i Draco wymienili ze sobą zdziwione spojrzenia.
-Och, zapomniałam, że to mugolska gra. Chodzi o to, że bez pomocy słów trzeba pokazać jakieś hasło, żeby reszta mogła odgadnąć. Może ja zacznę?
Hermiona wzięła oddech i wymyśliła hasło. Pokazała dwa palce.
-Pokój!- krzyknął Zabini, na co reszta wybuchła śmiechem.
- Dwa słowa?-spytał Draco.
Szatynka skinęła głową
Zaczęła udawać, że chodzi w butach na obcasach i przybrała szeroki, fałszywy uśmiech.
Wzięła do ręki pióro, które ktoś zostawił na stoliku.
- Chodzi ci o Umbridge?-spytała Ginny zadowolona z siebie.
-Zgadłaś.
Malfoya ukuło poczucie winy. Przypomniał sobie, że gdy działała Armia Dumbledora, on był w Brygadzie Inkwizycyjnej i za wszelką cenę chciał pokrzyżować ich plany.Postanowił dowiedzieć się czegoś więcej o Armii.
-Wiesz, oprócz pracy to była tęż świetna zabawa. Nauczyliśmy się wielu przydatnych zaklęć, jak Expecto Patronum.-udzieliła mu odpowiedzi Hermiona. W jej głosie nie wyczuł, ani nuty wrogości, urazy.
Od razu zrobiło mu się lżej na duszy.
Następna była Ginny, która jak się okazało udawała Sybillę Trelawney. Wszyscy świetnie się bawili,Po jakimś czasie Zabini odnalazł w swoich zapasach trochę mocniejszego trunku. Hermiona długo opierała się temu pomysłowi, lecz w końcu uległa namowom pozostałej trójki. Ich śmiech roznosił się po całym pomieszczeniu, wnosząc trochę radości w tym ponurym miejscu. Bawiło ich dosłownie wszystko, ale chyba najbardziej miny ślizgonów mijających ich co jakiś czas. Kiedy jeden dzieciak przeszedł obok nich z rozdziawioną buzią i wytrzeszczonymi oczami, Blaise przyciągnął do siebie Ginny i począł ją namiętnie całować. Hermiona roześmiała się głośno na ten widok, natomiast kącik ust Dracona widocznie uniósł się .
Dziewczyna łatwo mogła dostrzec to w blasku lamp wiszących na ścianach. Blondyn nalał jej kolejny kieliszek Ognistej.
-Nie wywalą nas za to?- spytała panna Granger, chichocząc.
-Co ty nikt nie powie o tym opiekunce. Boją się nas- chłopak poruszył zabawnie brwiami, sprawiając, że Hermiona nie mogła dłużej powstrzymać głośnego śmiechu.
Nagle wejście do Pokoju Wspólnego otworzyło się i weszła prze nie Pansy Parkinson.
-Co one tu robią?-wrzasnęła- Wy je tutaj wpuściliście?
Jej twarz poczerwieniała ze złości, a oczy ciskały błyskawice, nawet w blondyna, którym od zawsze była zauroczona.
-Pansy uspokój się. To tylko moja dziewczyna i jej przyjaciółka.-odpowiedział jej niechętnie Blaise, licząc, że się jej szybko pozbędzie.
-Ale to są gryfonki!-użalała się.
-Pansy, masz pięć sekund, żeby zostawić nas w spokoju, apotem nie będę zwracał uwagi na to, że jesteś dziewczyną i dostaniesz Rictusemprą- ostrzegł Draco.
-Nie popieram czarnej magii, ale w tym wypadku mógłbyś użyć Cruciatusa. Jak wy z nią w ogóle wytrzymujecie?- odezwała się Ginny.
-O co ci chodzi? Przecież ona jest wspaniała.- odpowiedział jej sarkastycznie blondyn.
Po zniknięciu Pansy w dormitorium dziewcząt, czwórka znajomych nadal bawiła się, śmiała, piła...
Alkohol przyjemnie rozgrzewał ich od środka i dodawał im odwagi do dalszej rozmowy między sobą, między kiedyś zagorzałymi wrogami, teraz niemal, że przyjaciółmi.
                                                                                    *
Draco obudził się na podłodze.  Reszta jeszcze smacznie spała.Wokół nich walały się butelki po piwie kremowym ( chłopak nawet nie potrafił sobie przypomnieć, by brał ten płyn do ust wczorajszego wieczoru) i jedna po Ognistej Whiskey. Ginny była wtulona w Blaisa na kanapie, a Hermiona pochrapywała na fotelu.
Malfoy doszedł do wniosku, że polubił te gryfonki. Nie potrafił sobie przypomnieć, jak mógł kiedyś je tak ranić. Były naprawdę wspaniałe. Wybaczyły mu po tylu latach wrogości z jego strony. Mimo rozrywającego bólu głowy czuł się znakomicie, tak lekko jak nigdy. Chciał być lepszym człowiekiem. Właśnie dla takich chwil. Był szczęśliwy. Nareszcie czuł, że otaczają go przyjaciele.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wróciłam z kolejnym rozdziałem. Przepraszam za przerwę, ale obowiązki nie dawały mi czasu na bloga :(
Mam nadzieję, że ten rozdział spodobał się wam. Najdłuższy w mojej ,,karierze'' xD Bardzo proszę o komentarze- to naprawdę daje motywacje do poprawy i dalszego pisania.


9 komentarzy:

  1. jejku, jejku, jejku!! *o*
    ja chcę więcej ! xD
    nie mogę się doczekać co ty tam jeszcze wymyślisz, świetne to jest ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Strasznie się cieszę, że się komuś podoba.

      Usuń
  2. "Niech myśli, że już mnie nie obchodzi, że go nie kocham. Tylko ja mogę wiedzieć, że to nieprawda." ? Czy coś się zmieniło podczas przerwy między notkami?
    Z tego co pamiętam to w poprzedniej Hermiona była jeszcze dziewczyną Rona i raczej nie wspominałaś nic o jej uczuciach do Malfoy'a... szybko się zakochała.
    Rozdział rzeczywiście dłuższy :) to dobrze. Ciekawa jestem jak rozwinie się akcja :)
    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ona nie czuję nic do Malfoya, po prostu zaczęła go lubić i była mu wdzięczna :).
      A ten cytat odnosi się do Rona, nie wiem może nie dałam tego do zrozumienia.

      Usuń
  3. zapraszam na nowy rozdział ;)
    http://mybooksmylife.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na nowy rozdział! Genialna fabuła, z pisaniem odrobine gorzej...Co nie zmienia faktu, iż nie nadajesz się na potentcjalną pisarke, bo masz talent! pozdrawiam i czekam z niecierpliwościa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. podsumowanie takie milutkie, wspaniale!
    Szkoda, że nie pograli dłużej w te kalambury... Draconowi by sie spodobaly :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń